Kraków. Cięcia w komunikacji miejskiej pod pretekstem remontów?
Interpelację w tej sprawie do prezydenta Krakowa skierował radny Michał Starobrat. Jak pisze, zgłosili się do niego zaniepokojeni mieszkańcy, którzy wytykają ich zdaniem bezzasadne, niczym nieuargumentowane cięcia kursów linii tramwajowych i autobusowych w Krakowie. Podają oni, że skala cięć kursów w całym mieście wyniosła około ośmiu procent. Michał Starobrat zwrócił się do urzędu z prośną o zestawienie planowanych kursów autobusów i tramwajów na kwiecień 2025, oraz zestawienie miesięczne z ubiegłego roku. Chodzi o bieżące monitorowanie ilości kursów oraz nakładów ponoszonych przez miasto. W odpowiedzi udzielonej przez wiceprezydenta Stanisława Kracika czytamy, że:
Każdy remont przeprowadzany na sieci tramwajowej lub na układzie ulicznym, na którym prowadzone są linie autobusowe, powoduje zmiany w obsłudze pasażerów. Zwykle odbierane są one jako niekorzystne z uwagi na osobiste preferencje pasażerów, często wydłużony czas przejazdu, konieczność wykonania dodatkowej przesiadki, a także rzeczywisty spadek oferty kierowanej w dany rejon. Należy jednak pamiętać, że Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie dopasowując ofertę przewozową do możliwości infrastruktury torowej i drogowej, bierze pod uwagę całość sieci komunikacyjnej Miasta.
Jak zaznacza zastępca prezydenta, przy opracowaniu nowych maszrut linii stałych konieczne jest uwzględnienie szeregu ograniczeń technicznych infrastruktury, czyli m.in. pojemność pętli, liczba torów czy częstotliwość linii.
Jeśli prace remontowe dotyczą linii tramwajowej, a organizator publicznego transportu zbiorowego uzna za zasadne podjęcie działań mających na celu zapewnienie odpowiedniej oferty przewozowej, to w zamian za linie tramwajowe uruchamiane są autobusowe linie zastępcze lub zmieniane są przebiegi linii stałych. W kwestii danych dotyczących skali cięć kursów, wyjaśniam, że rzeczywista praca przewozowa w kwietniu br. różni się jedynie o ok. 1,5 proc. w stosunku do pracy zaplanowanej – pisze Stanisław Kracik.
Polecany artykuł:
Z zestawienia wynika, że w kwietniu 2024 roku tramwaje wykonały pracę przewozową na poziomie 1,4 mln pckm (pociągokilometry), a autobusy 3,9 mln wzkm (wozokilometry). Z kolei w kwietniu bieżącego roku dla tramwajów liczba ta wyniosła 1,3 mln pckm, a autobusów – 4 mln wzkm. W kwietniu 2025 roku koszt systemu KMK wyniósł 104,9 mln złotych brutto, a w 2024 roku (kwiecień) 90,1 mln zł brutto.
Kraków. Cięcia w komunikacji miejskiej. Zasadne, czy nie?
O ostatnich zmianach w KMK wynikających z remontu mostu Grunwaldzkiego, a także ogólnych cięciach w Krakowie rozmawialiśmy z autorem bloga Krabok Jackiem Mosakowskim.

Niestety, te utrudnienia są spore. Rzeczywiście, z powodu remontu mamy do czynienia z kolejnymi ograniczeniami w kursowaniu komunikacji tramwajowej. Tym razem same zmiany nie są duże, chociaż też na minus. Pamiętajmy, że te nakładają się już na wszystkie ograniczenia, które zostały wprowadzone wraz z remontem ul. Franciszkańskiej. Więc ta tendencja jest po prostu ujemna, dalej schyłkowa – mówi Jacek Mosakowski.
Które cięcia odczuwamy najbardziej?
Przede wszystkim krytykujemy ograniczenie liczby kursów na linii 52. Ta w dni powszednie kursuje bez zmian, po prostu ma zmienioną trasę. Natomiast w weekendy zdecydowano o zmniejszeniu jej częstotliwości. Zamiast co 10 minut, od następnej soboty będzie kursować tylko co 20 minut, zarówno w soboty, jak i w niedziele, co według nas jest niesprawiedliwe. Ta linia jest kręgosłupem transportowym dla Nowej Huty. Ograniczenie jej w weekendy po prostu nie ma tutaj racji bytu. Wydaje się, że ZTP zrobiło to dlatego, że na Ruczaju będzie inna linia tramwajowa, która po prostu pojedzie do centrum częściej, tj. linia 72. Cała Nowa Huta jest niestety stratna. I tutaj nie było powodu, żeby ciąć. Po prostu wykorzystano okazję, żeby szukać oszczędności. Kolejny przykład - w sobotę otwarto ruch tramwajowy na al. Solidarności. Wróciły tramwaje. Niestety, to też jest okazja do szukania oszczędności. Linia 16, której trasa jest właściwie w całości przejezdna jest dalej zawieszona. Nie wiadomo, dlaczego. ZTP twierdzi, że pętla na Mistrzejowicach ma ograniczoną przepustowość, ponieważ tam wciąż trwają prace. Nawet jeśli tak jest, 16-tka mogła być skierowana do sąsiedniej pętli na os. Piastów, która już w przeszłości mieściła trzy linie tramwajowe, więc udałoby się z tą trzecią. Wreszcie kolejny przykład - Wzgórza Krzesławickie. Ponieważ otwarto al. Solidarności, linia 4 przestała obsługiwać elektromontaż. W zamian skierowano tam linię 71. To oznacza, że jest mniej tramwajów na Wzgórzach Krzesławickich. To też jest dalsze cięcie oferty i to w rejonie, który jest w ciężkiej sytuacji – komentuje.
Szukamy także pozytywów. Co z linią nr 72, o której pan wspomniał?
Ten pomysł bardzo chwalimy. Nie byliśmy pewni, czy uda się go zrealizować. To ta linia, która jeździ z Czerwonych Maków przez Kapelankę do ronda Grunwaldzkiego. Skierowano tam wagony dwukierunkowe, które mogą zawrócić bez pętli. I to jest bardzo dobry pomysł, bo rzeczywiście dzięki temu Ruczaj i Czerwone Maki utrzymają dojazd w stronę ronda Grunwaldzkiego. Na przykład, pasażerowie, którzy jadą w stronę centrum mogą wybrać tę trasę, omijając problematyczną ul. Kalwaryjską, którą jest skierowany objazd dla większości innych linii. Dzięki temu udało się utrzymać połączenie tramwajowe na Kapelance, zdecydowanie bardziej pewne, niż opóźnione autobusy – wskazuje Jacek Mosakowski.
Miasto ma różne wytłumaczenia dla zmian w komunikacji miejskiej. Czy mają one pokrycie w rzeczywistości?
Miasto tłumaczy, że z powodu ograniczeń infrastrukturalnych trzeba było dokonać cięć oferty tramwajowej. Oczywiście, pewne komplikacje mają miejsce. Nie da się poprowadzić większej liczby tramwajów np. przez rondo Matecznego. Można się z tym zgodzić. Natomiast ciężko nie odczuć, że ZTP po prostu wykorzystało każdą okazję, gdzie można przyciąć ofertę, szukając oszczędności tam, gdzie się da, nawet w miejscach, które nie mają nic wspólnego z ograniczeniami infrastrukturalnymi. Przykładem jest właśnie ta wspomniana linia 52, która w weekendy mogłaby jeździć częściej. Tutaj nie ma żadnych problemów, żeby zmieścić więcej kursów. Dodajmy do tego obowiązujące cięcia wprowadzone przy okazji prac na Franciszkańskiej – dodaje.