Postulaty pielęgniarek są jasne: domagają się podwyżek. W tej chwili władze Szpitala Uniwersyteckiego i części placówek w całej Polsce nie uznają kwalifikacji przy wyliczaniu pensji. Biały personel chce więc, by dyrektorzy szpitali brali pod uwagę tytuły naukowe i specjalizacyjne, co od 1 lipca 2022 roku - odkąd, jak co roku, weszły w życie nowe stawki dla pielęgniarek i położnych - jest nierespektowane przez znaczną część placówek medycznych. Tym samym pielęgniarki i położne z wyższym wykształceniem z miejsc takich jak Szpital Uniwersytecki mają niższe pensje o nawet 2 tys. złotych niż pracujące w tych szpitalach, które przyjęły nowe stawki.
Pan dyrektor jednoosobowo doszedł do wniosku, że od 1 lipca 2022 roku nie potrzebuje pielęgniarek z wyższym wykształceniem. W niektórych przypadkach straty w wynagrodzeniach względem tego, co jest zapisane w ustawie, to nawet 2 tys. złotych. Tak też jest w moim przypadku - mówi Urszula Frant, pielęgniarka pracująca w Szpitalu Uniwersyteckim od 2005 roku.
Z kolei Grażyna Gaj z Forum Związków Zawodowych większą winą obarcza ministra zdrowia niż dyrektorów poszczególnych placówek, którzy wykorzystali prawo na swoją korzyść.
Nie nasza wina jest, że nas jest aż tyle, bo niestety albo stety pacjent ma być dobrze zaopiekowany. Ustawa jest zła, jest źle skonstruowana, bo nie ma przewidzianego wystarczającego finansowania. W związku z tym nie rozumiemy, dlaczego dla pielęgniarek znów nie ma pieniędzy i znowu musimy wychodzić na ulice. Nie podoba nam się to.
Władze Szpitala Uniwersyteckiego odmówiły nam komentarza. Co więcej, dyrektor placówki nie chciał spotkać się z protestującymi i wysłuchać ich postulatów. Według Szpitala, ustawa realizowana jest prawidłowo. Na 12 kwietnia pielęgniarki zapowiadają ogólnopolski protest w Krakowie.