Rosół kosztował 19 złotych. W barze mlecznym pozycja ta jest tańsza o 4 złote. Ale smakiem się broni!

Kwaśnica to typowy górski przysmak. Za taką zupę w restauracji na Krupówkach trzeba zapłacić 23 złote.

Żurek to jeden z klasyków, jeśli chodzi o polskie zupy. Za taką przyjemność w restauracji trzeba zapłacić 22 złote.

Obiad w restauracji do najtańszych nie należał - pod tym względem, jak i smakiem - wygrywa zdecydowanie bar mleczny. Na paragonie brakuje rosołu - zamawianego później, który kosztował 19 złotych.

Przenosimy się do baru mlecznego i znacznie niższych cen. Kultowa zupa pomidorowa Książula kosztowała 16 złotych.

Za dewolaja z frytkami i kapustą zasmażaną zapłaciłem w barze mlecznym 34 złote. Wydaje się, że jest to całkiem przystępna cena, biorąc pod uwagę lokalizację samego miejsca, jak i wielkość porcji. Najadłem się nią do syta! 

Placek po zbójnicku w barze mlecznym w niczym nie ustępował temu serwowanemu w restauracji na Krupówkach. Nie dość, że był prawie dwa razy tańszy, to jeszcze większy i smaczniejszy! Jego cena to 34 złote.

Jeden z klasyków polskiej kuchni - udko z kurczaka, z ziemniakami i zestawem surówek. Za taki zestaw w barze mlecznym trzeba zapłacić 28 złotych.

Na paragonie brakuje udka z kurczaka w zestawie, które kosztowało 28 złotych. Widać jednak, że cena w barze mlecznym znacząco się różni (na plus) od restauracji na Krupówkach.