W Krakowie głosowano prawie do 23.30. W kilkunastu lokalach wyborczych zabrakło kart
Najważniejsze wybory po 1989 roku - tak mówiło się o wyborach parlamentarnych 2023, które odbyły się w niedzielę, 15 października. Wszystko zapowiadało, że frekwencja będzie niezwykle wysoka i tak też było. W całej Polsce wyniosła 72,82 proc., w Małopolsce 74,53 proc., w Krakowie za to padł rekord - 81,75 proc. (według danych PKW, stan na 16.10.2023, godz. 12.30). W stolicy Małopolski ostatnie głosy były oddawane jeszcze po godz. 23, a w kilkunastu lokalach przed północą rozległy się brawa. Ten pamiętny moment poprzedziło jednak długie oczekiwanie w kolejkach i oczekiwanie na karty wyborcze, gdyż w kilkunasty komisjach ich... zabrakło. Skontaktowaliśmy się z Urzędem Miasta Krakowa, by zapytać, jak mogło do tego dojść.
- W godzinach późnopopołudniowych i wieczornych zostaliśmy zaskoczeni bardzo dużą, dynamicznie zwiększającą się liczbą wyborców. W związku z tym komisje, które miały duże kolejki w lokalach, zaczęły obawiać się, że zabraknie im kart. Część wnioskowała zbyt wcześnie o karty, a część zbyt późno. Zostaliśmy zasypani wnioskami o karty. Uruchomiliśmy cały tabor samochodowy i nasz, i firm zewnętrznych, z którymi współpracujemy przy organizacji wyborów. Staraliśmy się maksymalnie szybko to załatwić, ale faktycznie był problem przez parę godzin - powiedział nam Piotr Bukowski, dyrektor Wydziału Organizacji i Nadzoru UMK.
Miasto usprawiedliwia to, że zabrakło kart wyborczych. "Każde wybory są okraszone mianem wyborów przełomowych"
Piotr Bukowski zauważył, że rano i do południa nic nie zapowiadało takiej lawiny chętnych wyborców.
- Do pory obiadowej było leniwie i bardzo przyjemnie. Nie było o poranku żadnych przesłanek o tym, że do lokali mogą uderzyć potężne grupy wyborców. Zostaliśmy zaskoczeni, choć nie chodzi o cały Kraków, o 454 obwodów, ale o kilkanaście z nich, w tym ten najsłynniejszy na ul. Skarbińskiego, ale tam dopisała się bardzo duża liczba studentów. My jako miasto dostarczaliśmy 90% kart do obwodów, 10% mieliśmy w tak zwanej rezerwie, zgodnie z przepisami - mówi nam Piotr Bukowski, dyrektor Wydziału Organizacji i Nadzoru UMK.