Od 9 lat impreza z roku na rok zyskuje nowe rzesze fanów biegów z przeszkodami. Nie inaczej było w zeszły weekend w Osadzie Kryspinów.
Runmageddon to w dużym skrócie biegi, natomiast tak naprawdę jest to pokonywanie własnych barier - mówi Adam Ruszczyk z organizacji Runmageddon
Każdy bieg jest naprawdę ekstremalny, trzeba się więc sporo napocić. Co sprawia, że ludzie na co dzień nie związani ze sportem nagle pragną brodzić w błocie i mierzyć się ze swoimi słabościami?
- Mam 25 lat i chciałem coś zmienić w swoim życiu. Moja przyjaciółka zaproponowała Runmageddon i padło na ten pomysł, ćwiczyłem od miesiąca i dam z siebie wszystko - tłumaczy jeden z zawodników
- Jestem wyciągnięty od komputera, to jest dla mnie nowość. Poszedłem pierwszy raz na siłownie i spotkałem jednego z ambasadorów Runmageddonu, który namówił mnie na udział - przedstawia kolejny z uczestników
- Przystąpiłem do biegu z marszu i udało się. Prowadzę spokojne życie i czasami po prostu szukam wrażeń - mówi finalista Runmageddonu
Tor przeszkód to twardy orzech do zgryzienia dla wszystkich zawodników. Która z przeszkód sprawiła uczestnikom największe problemy?
- Najgorsze było brodzenie po pas w błocie. Jeden kolega zgubił buta, ugrzązł tak głęboko, że musiał cały wejść aby go wyciągnąć - opowiada jeden z zawodników
- Myślę, że przeszkody wiszące, sprawdzające siłę ramion są najtrudniejsze, przez to że są one zwyczajnie śliskie po poprzednich zawodnikach - tłumaczy zadowolona uczestniczka
Finał sezonu odbędzie się na Polanie Jakuszyckiej w Szklarskiej Porębie. Wydarzeniu patronuje Radio Eska.