Brakuje leków w aptekach. Jak wygląda sytuacja w Krakowie?
Leki na cukrzycę, na kłopoty żołądkowe, leki do inhalacji czy te bardziej specjalistyczne przy leczeniu psychiatrycznym – tego wszystkiego brakuje w Krakowie, a farmaceuci wskazują też na możliwe przyczyny tej sytuacji. Wiceminister Zdrowia, Maciej Miłkowski zapewnia, że w Polsce nie ma problemu z systemowym brakiem leków. Wydaje się, że ministerstwo nie dostrzega problemu dotyczącego braku dostępności.
- Jeśli chodzi o sytuację na polskim rynku, mamy 16 tys. zarejestrowanych produktów leczniczych, w tym ponad 55 tys. opakowań różnych leków. Na pewno żadna z aptek nie jest w stanie tyle produktów posiadać – powiedział wiceszef MZ na poświęconej bieżącej dostępności leków w Polsce konferencji prasowej w Warszawie.
Polecany artykuł:
Problem w tym, że w Krakowie braki kluczowych lekarstw dostrzegają pacjenci i sami farmaceuci, którzy twierdzą, że często nie są w stanie zaoferować klientom takiego produktu, jakiego potrzebują. Ci mają być naprawdę zdesperowani.
- Brakuje wielu lekarstw. Antybiotyków, medykamentów na cukrzycę, ale też tych przeciwzakrzepowych, które zażywamy po operacji. Trzeba je wziąć, a my ich nie mamy. W hurtowniach jest bardzo ciężko. Zdarzają się trudne sytuacje, bo na przykład zadzwoniła pacjentka z Tarnowa, która nie mogąc kupić potrzebnego leku w swoim mieście, kiedy dowiedziała się, że jest dostępny – przyjechała po niego do nas – usłyszeliśmy w jednej z aptek na rynku w Krakowie.
Problem z lekami w aptekach. Lekarze komentują
Problem nie dotyczy tylko pacjentów i farmaceutów, bo kłopoty mają sami lekarze, którym także bardzo skarżą się chorzy.
- Jeśli założymy, że pacjentowi wystarczy opakowanie danego leku o pojemności 50 ml i na taki dostanie receptę, a w aptece go nie ma, to jest to problem. Ludzie muszą wracać do gabinetu po zmianę recepty na opakowanie 100 ml. Z moich obserwacji potwierdzam, że brakuje antybiotyków, są niedostępne. Zdarzają się też braki mlek na receptę dla uczulonych dzieci – usłyszeliśmy w rozmowie z lekarzem pediatrą.
W innej aptece farmaceuci wskazali, że dużo trudniej jest od momentu wybuchu wojny w Ukrainie. Zaburzone są łańcuchy dostaw, a niedostępnych ma być zdecydowanie więcej leków.
- Wiecznie brakuje nam antybiotyków, niektórych leków przecwidepresyjnych, endokrynologicznych, nawet syropów na kaszel brakowało. Nam też pracuje się trudniej, bo ludzie nie rozumieją i obwiniają nas za to, że nie możemy im zaoferować tego, czego potrzebują. Zdarzają się krzyki, zdarza się obrażanie. Problem w tym, że nawet nie mamy ich gdzie przekierować - mówi farmaceutka z kolejnej, krakowskiej apteki.