Pierwsza z budów w założeniu inwestora ma być przeznaczona pod izolatorium dla osób w kwarantannie. Rafał Komarewicz, radny Przyjaznego Krakowa, który w tej sprawie skierował interpelację do prezydenta Jacka Majchrowskiego mówi, że na otrąbienie sukcesu jest jeszcze za wcześnie.
Sukces byśmy mogli odtrąbić, gdyby inwestor przestał budować, a ten dalej prowadzi prace budowlane. Niestety nasze prawo jest tak skonstruowane, że na początku jest postanowienie PINB, który zadziałał szybko, natomiast jest druga instancja, która wydając decyzję może wstrzymać budowę. Wydawałoby się, że taka zwykła, ludzka przyzwoitość nakazywałaby utrzymanie budowy, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to nie będą żadne izolatoria - wyjaśnia.
Do tego czasu deweloper może śmiało budować.
Zostały wycięte drzewa, postawione ogrodzenie, powstała też droga tłuczniowa. W tym momencie wykonywane są fundamenty. Deweloper nie robi sobie nic z postanowienia PINB. Inwestycja realizowana jest również bez zgody z zarządcy drogi na przejazd pojazdów o podwyższonym tonażu - wylicza Bartosz Paszkowski, zastępca przewodniczącego Rady Dzielnicy VIII Dębniki.
Powstanie izolatorium winno być poprzedzone decyzją wojewody.
Żeby takie izolatorium powstało musi być wstępna akceptacja wojewody - zapewnia Dariusz Nowak, rzecznik Urzędu Miasta Krakowa.
Okazuje się, że deweloper w tej sprawie nie kontaktował się z urzędem wojewódzkim.
Nie było potrzeby kontaktowania się z wojewodą, bo ośrodek kwarantannowy może być prywatny i takie było zamierzenie spółki. Jest cała rzesza osób odbywających kwarantannę we własnym zakresie. To prawdopodobnie pół miliona osób w całej Polsce - twierdzi Wojciech Stefański, prezes zarządu Sodowa Invest.
Dodaje, że całkowicie nie zgadza się z decyzją Nadzoru Budowlanego.
Postanowienie było wydane z naruszeniem prawa. Nie dostaliśmy informacji, jaka jest podstawa prawna wszczętej wobec nas procedury. Urzędnicy sami nie wiedzą, jak się zachować i stąd takie nerwowe ruchy - mówi.
Inwestycja bulwersuje mieszkańców, którzy w tej sprawie powołali stowarzyszenie. Zarówno oni, jak i Rada Dzielnicy czekają na ostateczną decyzję Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który może nakazać nawet rozbiórkę stojących już budynków.