Zimowi rowerzyści w Krakowie są traktowani poważniej niż kiedyś, ale nadal niekiedy muszą być cierpliwi. Miasto deklaruje, że odśnieżanie ścieżek rowerowych w hierarchii zadań zimowych jest traktowane na równi z odśnieżaniem chodników. Zdaniem rowerowych aktywistów trochę tak, ale trochę nie.
Jak się jedzie jedną z główniejszych dróg rowerowych w mieście, to świetnie odśnieżona, po prawej i po lewej stronie leży śnieg a na samej ścieżce śniegu nie ma. Czasami jednak to jest tak, że jezdnia jest odśnieżona a na przykład trzy dni taki odcinek drogi rowerowej na ulicy Twardowskiego nawalone śniegu - mówi Marcin Dumnicki ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.
W granicach Krakowa znajduje się około 130 kilometrów ścieżek rowerowych. Odśnieżają je małe traktory, które poruszają się z prędkością chodu przeciętnego pieszego.
To też jest pewnego rodzaju proces, czyli to nie jest pojazd z szerokim pługiem, który obejmuje cały pas. Nawet chodnik trzeba często przejechać w jedną i w drugą stronę, a potem jeszcze ścieżkę rowerową w jedną i w drugą stronę, czyli tak naprawdę cały ciąg trzeba przejechać czterokrotnie żeby to odśnieżyć - mówi rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Piotr Odorczuk.
Aktywiści przypominają, że odśnieżone ścieżki są większą zachętą by mimo mrozu zamienić samochód na rower.
System odśnieżania ścieżek rowerowych w Krakowie jest hierarchiczny. MPO wykorzystuje dane statystyczne dostarczane przez Zarząd Transportu Publicznego na temat użytkowania ciągów rowerowych i odśnieża w pierwszej kolejności te, które zwykle są najczęściej wykorzystywane. Na przykład na ulicy Mogilskiej.