Przypomnijmy, choć ulica była wytyczana całkowicie od podstaw, to urzędnicy, pomimo licznych uwag specjalistów od transportu i miejskich aktywistów nie uwzględnili na niej budowy torowiska. Refleksja przyszła po sześciu latach od oddania ulicy.
Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa wyjaśnia, że w tej sprawie zapadły już kluczowe decyzje.
W tym roku ogłaszamy przetarg, w wyniku którego pod koniec roku 2021 powinniśmy mieć koncepcję i decyzję środowiskową na budowę takiego połączenia i to powie nam, jak taki tramwaj powinien wyglądać - wyjaśnia.
Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa tłumaczy, że łącznik ma kapitalne znaczenie w kontekście budowy linii tramwajowej z Mistrzejowic do Wieczystej.
Na Mogilskiej, czyli głównej trasie do centrum może się nie pomieścić tyle tramwajów. Już obecnie przed wakacjami było tam blisko 40 kursów na godzinę w jedną stronę, czyli cześciej niż co 2 min. Gdyby do tego miały dojść kursy z Meissnera, to mogłoby dochodzić do zatorów - mówi.
Dr inż. Marek Bauer z Politechniki Krakowskiej przyznaje, że inwestycja nie ma szczęścia.
To historia tragikomiczna, kwestia krakowskiego planowania, które nie radzi sobie z całościowym ujmowaniem dużych inwestycji. Linia z Mistrzejowic przez ulicę Rakowicką była opracowana całościowo. W przypadku wariantu przez Meissnera zabrakło wizji końcowej, czyli ujęcia przebiegu dalej na południe - wyjaśnia.
Dodaje, że łącznik wzdłuż ul. Lema będzie miał również kardynalne znaczenie dla bezpiecznego funkcjonowania systemu tramwajowego. W przypadku awarii tramwaju czy remontu na którejś z arterii - al. Pokoju czy Jana Pawła II tramwaje będą mogły bez problemu objechać wyłączony odcinek. Obecnie taki ruch jest niemożliwy, bo na kilkukilometrowym odcinku pomiędzy rondami Czyżyńskim i Mogilskim nie ma torów łączących obie ulice.
Zarząd Dróg zapowiada, że zgodnie z planem, oddanie tego kilometrowego odcinka zbiegłoby się z oddaniem nowej trasy wzdłuż ulicy Meissnera. Według szacunków, budowa łącznika może kosztować nawet 100 ml zł.