- Łukasz Chamioło z Czchowa (Małopolska), który uratował dwa lwy i tygrysa przed śmiercią, usłyszał prokuratorskie zarzuty znęcania się nad zwierzętami.
- Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia oraz odebranie zwierząt, które od lat wychowuje na swojej posesji.
- Opiekun zwierząt twierdzi, że sprawa ma podłoże polityczne i jest wynikiem jego działalności społecznej, a wcześniejsze kontrole nie wykazywały żadnych nieprawidłowości.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Ocalił zwierzęta przed pewną śmiercią
Pan Łukasz od dziecka wychowywał się wśród zwierząt i darzył je ogromnym uczuciem. Sześć lat temu jego życie zmieniło się na zawsze, gdy dowiedział się o dramatycznej sytuacji dwóch lwiątek urodzonych w polskim zoo. Matka odrzuciła młode, a ich los wydawał się przesądzony – najprawdopodobniej czekała je eutanazja. Mężczyzna postanowił interweniować.
Dowiedziałem się o tym od znajomego lekarza weterynarii, który opiekował się moimi zwierzętami. Wiedziałem, że maluchy prawdopodobnie zostaną uśpione, bo taka jest praktyka w podobnych sytuacjach. Postanowiłem je adoptować – opowiadał w rozmowie z „Super Expressem”.
Tak na jego posesji w Czchowie zamieszkały Amira i Diego. Pan Łukasz karmił je butelką, budując z nimi wyjątkową relację, którą pielęgnuje do dziś.
Butelką karmię je do dziś, po to by utrzymać wyjątkową więź, która nas łączy – podkreśla.
Dwa lata później do niezwykłej rodziny dołączył 16-miesięczny tygrys bengalski Samir. Jego historia była równie poruszająca.
Dowiedziałem się od kolegi, który zawodowo zajmuje się transportem dzikich zwierząt, że w Niemczech, przy granicy z Holandią jest cyrk, a w nim 9 tygrysów, które mieszkają w małej klatce na kółkach. Kolega opowiedział mi, że w tym stadzie jest mały 16 miesięczny tygrys, który jest nieakceptowany przez pozostałe i przez nie atakowany. Moja decyzja mogła być tylko jedna – relacjonował „Super Expressowi” pan Łukasz.
Dzięki niemu Samir również znalazł bezpieczny dom. Zwierzęta mieszkają na solidnie zbudowanych wybiegach, są zadbane i, jak widać na nagraniach, darzą swojego opiekuna ogromnym przywiązaniem.
Prokuratorskie zarzuty i polityczne tło?
Przez lata sytuacja nie budziła zastrzeżeń odpowiednich służb. Jak podaje „Super Express”, Powiatowy Inspektorat Weterynarii oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska regularnie kontrolowały warunki, w jakich żyją drapieżniki, i nie zgłaszały żadnych uwag. Spokój został jednak przerwany kilka tygodni temu, gdy Łukasz Chamioło usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Sam zainteresowany sugeruje, że sprawa może mieć drugie dno, powiązane z jego działalnością społeczną.
Jestem związany z Gminną Wspólnotą Inicjatyw Obywatelskich, działamy na rzecz naszej miejscowości, chcemy by Czchów odzyskał reputację kurortu, do którego warto przyjechać czy to na wakacje, czy na weekend – wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem.
Jego zdaniem, działalność ta nie spodobała się poprzedniemu burmistrzowi, a po jego przegranej w wyborach zaczęły się donosy, które mogły doprowadzić do obecnych problemów.
Mężczyźnie grozi nie tylko kara 5 lat pozbawienia wolności, ale także to, co dla niego najgorsze – odebranie zwierząt, z którymi jest niezwykle zżyty.
Nie wyobrażam sobie życia bez moich zwierząt, ani one beze mnie. Nie zarabiam na nich. Eksperci, którzy mnie kontrolowali zawsze mówili, zwierzęta są dobrze zabezpieczone i żyją w dobrostanie – mówi z przejęciem Łukasz Chamioło.