Około jedna piąta dokumentów zachowała się po pożarze Archiwum Miejskiego w Krakowie. Wydobywanie materiałów wciąż trwa, ale jest ograniczone wytycznymi Nadzoru Budowlanego, który nadal nie wszędzie wpuszcza urzędników. Z dotychczasowych oględzin wynika, że ocalały głównie pliki z najniższych półek regałów. Część z nich została już przetransportowana do lodówek Archiwum Narodowego.
W tej chwili dokonujemy takiego oglądu zewnętrznego tych dokumentów, żeby ustalić jakiej kategorii są te dokumenty. Jak są kategorii "A", to podlegają zamrożeniu, jeżeli są to dokumenty niższych kategorii to będą suszone przez nas. Na chwilę obecną to, co wydobywamy, to dokumentacja Wydziału Skarbu - mówi Sekretarz miasta Antoni Fryczek.
Wraz z wydobywaniem dokumentów trwają prace rozbiórkowe hali, która spłonęła. Jednocześnie trwa śledztwo w sprawie przyczyn pożaru. Prokuratura nie chce spekulować jakie mogą te przyczyny być.
Przeprowadziliśmy oględziny w tych miejscach, gdzie było to możliwe. W miejscach, gdzie nie dopuszczono udziału ludzi wykorzystano specjalistycznego robota, który pobrał próbki do stosownych badań. Są to dowody niezbędne dla wydania ostatecznej opinii przez biegłych do spraw pożarnictwa - mówi prokurator Janusz Hnatko.
Urzędnicy szacują, że prace wydobywcze potrwają jeszcze co najmniej cztery tygodnie. Budynek archiwum, który spłonął, został oddany do użytku w 2018 roku. Był ubezpieczony na 12 milionów złotych.