Pościg za busem na zakopiance. Padły strzały ostrzegawcze
W pościgu za busem marki Citroen, którym przewożonych było 28 cudzoziemców, brały udział cztery samochody Straży Granicznej. Były oznakowane, jechały na sygnale. Kierowca busa z premedytacją nie zatrzymywał się do kontroli.
Rzeczniczka SG wyjaśniła, że pościg trwał praktycznie od granicy ze Słowacją. Auto zostało zatrzymane na Zakopiance w powiecie myślenickim w czwartek około godz. 23.
Funkcjonariusze próbowali zblokować pojazd. Kierowca był na tyle zdeterminowany, że wjechał specjalnie w nasz samochód, aby dalej uciekać - powiedziała por. Michalska. Jak zaznaczyła, nikt z funkcjonariuszy ani cudzoziemców nie ucierpiał.
SG po zderzeniu uniemożliwiła kierowcy dalszą jazdę, jednak temu udało się wybiec z auta i uciec między samochodami. Już poza trasą w jego stronę padło kilkanaście strzałów ostrzegawczych, na które nie zareagował. Jeszcze nie został ujęty. "Trwają czynności, żeby go zatrzymać, również z wykorzystaniem dronów i psa służbowego" - wyjaśniła rzeczniczka SG.
Jak podkreśliła, zatrzymany został jego współpracownik, obywatel Gruzji. Jest przesłuchiwany. Gruzin działał jako tzw. pilot. Jechał autem marki BMW przed busem, aby ostrzegać kierowcę o ewentualnych patrolach na drodze. Rzeczniczka SG zaznaczyła, że to popularna metoda stosowana przez organizatorów nielegalnej migracji.
Porucznik Michalska poinformowała też, że zatrzymany bus nie był przystosowany do przewożenia osób. 28 cudzoziemców, w tym 26 obywateli Turcji i dwóch obywateli Afganistanu, jechało w części dostawczej. Wśród nich było 12 dzieci. Najmłodsze miało około roku, najstarsze 17 lat. Rzeczniczka SG zaznaczyła, że ich trasa jest ustalana, ale prawdopodobnie wszyscy mieli jechać do Niemiec.