W "Janosikowym" chodzi o to, że bogatsze samorządy część zarobionych pieniędzy muszą oddawać tym biedniejszym. Z roku na rok kwoty, jakie Kraków odprowadza, są większe. W 2018 roku było to 78 mln złotych, w 2020 już ponad 116 mln złotych, w zeszłym – 136 mln złotych. Obecnie przewiduje się tę kwotę na 144 miliony złotych. Łącznie w przeciągu ostatnich kilku lat Miasto przekazało blisko pół miliarda złotych. Czy nas na to stać?
Mocno odczuwamy to uderzenie. Jeszcze więcej płaci Warszawa, bo blisko miliard złotych. Przy tym ustawieniu polityki Państwa, gdzie coraz więcej rzeczy jest centralizowane, nikt nas nie pyta czy nas stać, ani czy te pieniądze, które oddajemy są dobrze wydawane - mówi Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa.
Dla niektórych gmin od otrzymania tej dotacji zależy ich być albo nie być.
Gdyby te środki zostały nam w jakikolwiek sposób ograniczone lub zabrane, po prostu zabrakłoby środków na odśnieżanie, które nam bardzo mocno teraz doskwiera, także na późniejsze pozimowe utrzymanie dróg, czyli łatanie dziur, a ostatecznie na rachunki i zapłatę chociażby za oświetlenie uliczne - mówi Marcin Ratułowski, burmistrz miasta i gminy Czarny Dunajec.
W trudnych czasach to są dylematy dla obu stron. W Krakowie wciąż brakuje m.in. ponad 400 milionów złotych na komunikację miejską.