Jedni zawiesili swoją działalność, inni zrezygnowali z niej całkiem i znaleźli nową pracę. Większość krakowskich przewodników nie zarobiła w tym roku ani grosza. Dotyczy to zwłaszcza przewodników sezonowych, którzy w zimie nie pracują. Branża liczyła na to, że jesienią odrobi straty z pierwszej połowy roku, ale nadzieje pękły wraz z nadejściem drugiej fali pandemii koronawirusa.
Wrzesień był tą falą kulminacyjną jakiegokolwiek ruchu turystycznego. Było dużo turystów zwiedzających aktywnie Kraków, czyli na rowerach, hulajnogą bądź segwayami natomiast z końcem już października zaczęła się posucha. Po prostu nie ma żadnych turystów wokół nas. Jesteśmy na Szerokiej, "żydowski Broadway" i wszystkie lokale praktycznie zamknięte - mówi przewodnik Tomasz Rączkowski.
Część przewodników próbuje sił w oprowadzaniu online, ale dla wielu taka forma mija się z celem. Musieli zawiesić lub zakończyć działalność i poszukać innych form zarobku.
Niektórzy znaleźli pracę na przykład w korporacjach, czy w sklepach. Część z nas udziela lekcji języków obcych ponieważ nasi przewodnicy zrzeszeni w Federacji Stowarzyszeń Przewodnickich oprowadzają w kilkudziesięciu językach obcych - mówi przewodniczka Agnieszka Szafraniec.
Przewodnicy mogą teoretycznie korzystać z rządowej tarczy antykryzysowej, ale w praktyce Ci, którzy mieli zawieszoną działalność na zimę pierwsze pieniądze zobaczyli dopiero w październiku.
Przewodnicy podkreślają, że wbrew pozorom ten zawód wymaga dużo wiedzy zarówno teoretycznej jak i praktycznej. Nie może go wykonywać każdy, a obecna sytuacja prowadzi do tego, że po zakończeniu pandemii tak właśnie będzie.