"Teatr jest nasz". Pracownicy Teatru imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie stanęli murem za dyrektorem Krzysztofem Głuchowskim. Zarząd województwa małopolskiego poinformował w czwartek, że wszczął procedurę odwołania dyrektora ze stanowiska. Zarzuty są dwa: nieprawidłowości przy jednym z przetargów, co dyrektor dementuje, oraz naruszenie dobrego imienia Teatru.
Każdy kto wie, czym jest Teatr Słowackiego, na czym polega moja praca od ostatnich lat, wie po prostu, że to jest absurd. Mówienie, że ja naruszam dobre imię Teatru. Myślę, że jest odwrotnie. To państwo, którzy to robią i piszą naruszają dobre imię Teatru w tej chwili - mówi dyrektor Głuchowski.
Cały Teatr jest zszokowany działaniem zarządu. Pracownicy są przekonani, że to odwet za wystawienie krytykowanego przez Prawo i Sprawiedliwość spektaklu "Dziady" w reżyserii Mai Kleczewskiej.
To jest jakiś kaprys ludzi, którzy mają jakieś zacietrzewienie ideologiczne, którzy przyjmują, że na rzeczywistość można patrzeć tylko z jednego punktu. To jest jakiś oddech totalitaryzmu, to jest jakiś oddech cenzury. Tego, że na daną rzecz można tylko mówić w określony sposób - mówi aktor Teatru Słowackiego Mateusz Janicki.
Poparcie dla dyrektora wyraził też między innymi aktor Andrzej Grabowski oraz Związek Zawodowy Aktorów Polskich. Dyrektor Głuchowski zapowiada, że się nie podda i będzie walczył z próbą odwołania go w sądzie.
AKTUALIZACJA
"To była całościowa ocena dyrektora przez zarząd, który podjął jednomyślną decyzję". Tak Wicemarszałek Małopolski Józef Gawron tłumaczy wszczęcie procedury odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora Teatru Słowackiego. Decyzja została ogłoszona w czwartek tymczasem jeszcze w poniedziałek Urząd Marszałkowski zaprzeczał, że są takie plany.
Tu nie ma z naszej strony jakichś działań nagłych. Jest po prostu postępowanie niejako wymuszone szeregiem działań i jakby decyzji pana dyrektora, a także potwierdzonych decyzji na piśmie przez audyt, który został w Teatrze dokonany - mówi Wicemarszałek Gawron.
Marszałek nie sprecyzował o jakie działania i decyzje chodzi, ani co wykazał audyt. Więcej światła rzuca na to sam Krzysztof Głuchowski. Tłumaczy, że chodzi o wybór firmy sprzątającej z początku ubiegłego roku.
Teatr w ten sposób musiał zaoszczędzić pieniądze dokonując korekty jednej umowy, ponieważ byśmy stracili duże środki finansowe, gdybyśmy płacili tak, jak gdyby pandemii nie było. To był zarzut po kontroli, że naruszyliśmy procedurę, ale to nie wystarczy naruszyć procedurę, trzeba jeszcze narazić Teatr na straty, a to była odwrotna sytuacja - mówi.
Sprawa trafiła do Regionalnej Izby Obrachunkowej, która do tej pory nie wszczęła żadnego postępowania, jedynie zwróciła się do Teatru o przekazanie dokumentacji.