Kampania "112 to nie żarty" powstała w ramach programu poprawy bezpieczeństwa dla miasta Krakowa na lata 2022–2024 pn. „Bezpieczny Kraków”. Ma związek z niepokojącymi statystykami głuchych lub fałszywych telefonów, które odbierają dyspozytorzy medyczni.
- Ktoś dzwoni i pyta, czy służby wiedzą jaki jest jego PIN do karty czy telefonu lub w jaki sposób działają banki. Są telefony, że ktoś jest ranny, że nie oddycha. Służby nie mają innego wyjścia, nie ma jak tego zweryfikować, a jak przyjadą na miejsce to okazuje się, że nikomu nic się nie dzieje - mówi Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa.
Ratownicy apelują do mieszkańców o szczerość w rozmowie z dyspozytorami. Proszą, aby przed wykręceniem numeru alarmowego, najpierw sprawdzić stan poszkodowanego, bo nie zawsze będzie potrzebował on pomocy pogotowia.
- To jest taki pierwszy krok, którego wszyscy się boją, a nie trzeba się go bać. Po prostu wystarczy podejść i zapytać, czy ktoś potrzebuje pomocy. Może rzeczywiście karetka będzie konieczna, ale o tym zdecyduje dyspozytor medyczny - tłumaczy Joanna Sieradzka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
Niepokojące statystyki widać nie tylko w Małopolsce, ale i w całym kraju. Z ponad 21 milionów zgłoszeń na numer 112, tylko blisko 8 milionów było uzasadnionych. Za umyślne blokowanie numeru alarmowego grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny do 1500 złotych.