Kraków. Akademia Lotnika pod Wawelem. Tak wygląda mobilna skocznia
Akademia Lotnika to nowy projekt współorganizowany przez Polski Związek Narciarski i Ministerstwo Sportu. W założeniu ma on promować skoki narciarskie jako dyscyplinę, która wciąż w Polsce pozostaje niezwykle popularna. Aby utrzymać jej konkurencyjność potrzeba jednak mistrzów. Skoki narciarskie zyskały na popularności dzięki zawodnikom takim jak Adam Małysz, Dawid Kubacki czy Kamil Stoch. Ich legendy z pewnością pozostaną, jednak dyscyplina potrzebuje nowych mistrzów, kogoś, kto pociągnie za sobą kolejne pokolenia. Projekt ma promować skoki i pokazywać, że każdy może spróbować zostać następcą wielkiego mistrza. W środę, 18 grudnia mobilna skocznia narciarska po raz ostatni w tym roku stanęła w Krakowie, na placu Wielkiej Armii Napoleona. Początkowo chętnych nie było wielu, ale z czasem zainteresowanie skocznią rosło.
Akademia Lotnika to promocja skoków narciarskich. Wpadliśmy na pomysł, który możemy realizować dzięki Ministerstwu Sportu. Zbudowaliśmy mobilną skocznię, która porusza się po miastach w całej Polsce. Jej rolą jest promocja dyscypliny. Każdy może z niej skorzystać. Pokazujemy, że skoki narciarskie są sportem ekstremalnym, ale każdy może spróbować. Zapraszamy nie tylko w Krakowie. W przyszłym roku chcemy dalej promować i rozwijać ten piękny sport. Zanim oddamy skok, musimy przejść przez kolejne etapy, czyli skok przez płotki, pozycję dojazdową, zachowanie w locie, mamy ćwiczenia na refleks, VR czy skok na platformie. To kilka elementów, po których można oddać skok – tłumaczy prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.
Skocznia nie jest duża, ale przysparza sporo problemów. Pojawiają się oczywiście rodzynki. Mieliśmy dziś dwóch młodych chłopców z Lubelszczyzny, którzy prezentowali się bardzo dobrze. Wyglądali, jakby trenowali w klubie. To świetnie, że przyjeżdżają takie osoby, chcą się sprawdzić i próbować takiego sportu. Nie bez powodu miliony Polaków pokochały skoki narciarskie – dodaje.
Kogo konkretnie szukają?
To nowy projekt, który promuje skoki narciarskie w Polsce, stąd też mobilna skocznia dotarła pod sam Wawel. Uczymy skakać na nartach. Chcemy pokazać, że dyscyplina jest dostępna dla każdego i przy okazji bawimy się dobrze. Czy młodzież ma potencjał? Nie można odpowiedzieć jednoznacznie na takie pytanie. Bardzo dużo jest dzieci, które chcą spróbować. Dwoje dzieci z Lubelszczyzny zamierza bawić się u nas do wieczora, nie możemy zdjąć ich ze skoczni i prezentują znakomity potencjał. To pokazuje, że mamy młodzież słabszą fizycznie, wolącą inne dyscypliny i tą szybką, zdolną, skoczną – takich osób potrzebujemy. Co do zainteresowania - naturalnie nie jest ono największe i najmniejsze, ale staramy się o nie dbać w całym kraju. To szerokie zagadnienie i wizja przyszłości. Eventy mają na celu to, aby o skokach było głośno. Przykładem może być Kraków – jeśli mamy dziecko, które chce skakać i prezentuje się dobrze, to wiemy, że do Zakopanego nie dotrze, ale możemy próbować działać na miejscu, tworzyć sekcje – to jest do zrobienia. Za granicą jest tego dużo więcej. Trzeba szukać możliwości rozwoju skoków narciarskich. Potrzebujemy następców wielkich mistrzów – ocenia koordynator Akademii Lotnika i były skoczek narciarski Jakub Kot.
Skok narciarski podzieliliśmy na cztery fazy, które ćwiczymy w specjalnych strefach. Odwzorowują one to, co skoczek ma wykonać w poszczególnej fazie. Uczestnik otrzymuje specjalny paszport, legitymację lotnika. Po każdym ćwiczeniu otrzymuje pieczątek. Cztery upoważniają do oddaniu skoku. To taki mini-kurs. Piąta strefa to strefa dodatkowa i rekreacyjna z dodatkowymi atrakcjami. Skakać możemy ile chcemy, niektórzy chcą raz, a inne nie chcą zejść ze skoczni. W zależności od ruchu – można skakać raz, dwa, trzy, albo do wieczora – dodaje.
O samą zabawę pytaliśmy też uczestników, braci Wojtka i Bartka, którzy do Krakowa przyjechali aż z Lubelszczyzny.
Od dwóch trzech lat z tatą co roku budujemy skocznię z palet. Teraz pojawiła się szansa, żeby skoczyć na takiej bardziej profesjonalnej. Nie chcieliśmy zaprzepaścić tej okazji. Musieliśmy przyjechać. Robiliśmy zdjęcia z Adamem Małyszem. Jakub Kot podpowiadał nam technikę, zebraliśmy autografy, to świetna impreza – mówili chłopcy, którzy zapowiadają, że wiążą przyszłość ze skokami narciarskimi. Entuzjazm nie opuszczał również ich dziadka.
Bartek znalazł informację na temat Akademii Lotnika. Poprosili mnie, abym z nimi przyjechał i tak też zrobiliśmy. Chłopcy próbują swoich sił od kilku lat. Jeden z nich na nartach jeździł już jako czterolatek. Osobiście cieszę się z tego – tłumaczył dumnie.