Atak na ratowników medycznych w Krakowie
Do zdarzenia doszło w środę, 22 lutego po południu przy ul. Lipskiej na krakowskim Płaszowie. Do leżącego na ulicy mężczyzny, który miał być nieprzytomny, został wezwany zespół ratownictwa medycznego Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Na miejscu okazało się, że mężczyzna jest w nietrzeźwy. Po zbadaniu pacjenta, zespół powiadomił policję. Wtedy doszło do napaści na ratowników.
Zaatakował ratowników medycznych gazem, a także kopał ich i szarpał. Ratownicy zostali przewiezieni do szpitala, ale na szczęście nie odnieśli poważnych obrażeń. Wnętrze ambulansu i sprzęt medyczny zostały zanieczyszczone gazem. Obecnie trwa ocena szkód i sprawdzanie, czy sprzęt nie został trwale uszkodzony - przekazuje nam Joanna Sieradzka, rzeczniczka prasowa Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
Agresor jest w rękach policji. Może trafić za kratki
Na miejscu zdarzenia pojawiła się policja, a agresor trafił na izbę wytrzeźwień. To nie pierwszy atak na zespół ratownictwa medycznego. Co roku takich zdarzeń notuje się co najmniej kilka, a te znajdują swój finał w sądzie.
W zdecydowanej większości przypadków agresja związana jest z nadużyciem alkoholu oraz środków odurzających. Na szczęście, w ostatnich latach sądy nie okazują pobłażania dla sprawców takich czynów, a policja ściśle współpracuje z zespołami ratownictwa medycznego - przekazuje rzeczniczka prasowa krakowskiego pogotowia.
Za atak na ratowników medycznych mężczyźnie grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do trzech lat. Joanna Sieradzka tłumaczy, że w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym obowiązuje procedura, dzięki której każdy z pracowników ma instrukcje, jak postępować w sytuacji zagrożenia. Dodaje, że zgodnie z Ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym, każda osoba udzielająca pomocy komuś w stanie zagrożenia życia lub zdrowia, jest objęta taką ochroną, jak funkcjonariusz publiczny.