Olek Ruszkowski: Proszę powiedzieć, jak skomentuje pan przeniesienie spółki Igrzyska Europejskie 2023 w stan likwidacji?
Marcin Nowak: To jest stan, do którego dążyłem od wielu tygodni, bo nie było już formalnych przesłanek, żeby się z tym wstrzymywać. To naturalna kolej rzeczy dla tego typu organizacji. Każdy komitet organizacyjny kiedyś musi przestać działać. Teraz pozostało po prostu wszystko pozamykać. To oczywiście będzie bardzo żmudny proces, ale było to oczekiwane przez nas. Spółka organizująca igrzyska jest w likwidacji, powołano likwidatora, który zdecyduje, jaki zespół będzie potrzebny do przeprowadzenia tego procesu. Nie byłem zainteresowany tą rolą.
OR: Zapoznał się Pan już z raportem Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym spółki? Czy może się Pan jakoś do niego odnieść?
MN: Oczywiście. Czekałem z komentarzem do posiedzenia Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, które odbyło się w środę w Sejmie. Obecni byli przedstawiciele ministra, minister sportu, posłowie, członkowie komisji oraz Najwyższa Izba Kontroli, która referowała swoje ustalenia.
Sam raport uważam za wartościowy dokument, który może być pomocny przy organizacji przyszłych imprez – w tym ewentualnych igrzysk olimpijskich w 2040 lub 2044 roku. Na Komisji podkreślano, iż między innymi dzięki tej imprezie organizowanej w Polsce, Prezes Rady Ministrów ogłosił gotowość i chęć aplikowania o Igrzyska Olimpisjkie 2040, a ten raport będzie tym bardziej cennym dokumentem. Jednak na komisji wyszło na jaw wiele nieścisłości i przez to nierzetelności w przekazie NIK, które podnosiłem zarówno ja, jak i minister sportu oraz członkowie komisji.
Problemem było przede wszystkim to, jak raport został przedstawiony. W kilkusetstronicowym dokumencie są konkretne wskazania, co należało zrobić lepiej, ale NIK w oficjalnej informacji prasowej sprowadził wszystko do kilku zdań, w których znalazły się nieprawdziwe i populistyczne stwierdzenia. Przykładem jest kwota 1,7 miliarda złotych jako koszt igrzysk – podana na stronie NIK i podchwycona przez media, choć wiadomo i wszyscy na komisji zgodnie przyznali, że igrzyska nie kosztowały tyle. Wrzucono do jednego worka różne wydatki, bo wiadomo, że łatwiej krytykuje i "sprzedaje" się miliard siedemset niż 500 milionów. Proszę zwrócić uwagę, iż organizatorzy Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, jeśli chodzi o finanse komunikowali dwa obszary tj. koszt organizacji tj. 4.4 mld euro i koszt budowy, modernizacji i dostosowania nięzbędnej infrastruktury kolejne 4.4 mld euro. Tutaj od samego poczatku tego zabrakło, a populistyczny komunikat o 1.7 mld złotych jest mocno mylący i manipulacyjny. Już sam tytuł informacji prasowej NIK "kosztowny chaos" mówi dużo. Zastanawiam się dlaczego ten tytuł nie wyglądał np: "w porównaniu z poprzednimi edycjami Igrzysk Europejskich czy Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu było to zdecydowanie mniej kosztowne wydarzenie". Rozumiem, że "nie klikało by się to tak, jak tego oczekiwano" Nieprawdziwe informacje pojawiły się także w kwestii wymiany walut. NIK twierdził, że Komitet Organizacyjny nie prowadził żadnych negocjacji, podczas gdy bank dostarczył pełną dokumentację pokazującą, że każda transakcja była negocjowana, wiec stwierdzenie to jest całkowicie nieuzasadnione i bezpodstawne. Eksperci, których poprosiliśmy o opinię, przeanalizowali wszystkie dane i wykazali, że zamiast wspomnianej przez NIK straty rzędu 2,5 mln zł, spółka dzięki negocjacjom i wyborze PKO BP zaoszczędziła prawie 4,5 mln zł. Co więcej, słynna "karteczka kontrolera", wydrukowana gdzieś z internetu, w oparciu o którą kontroler budował całą narrację i twierdził, że w jednym z banków znalazł niższy kurs euro, na której to bazowali kontrolerzy, zawierała małą gwiazdkę, klauzulę informującą, że publikowane tam kursy mają jedynie wartość statystyczną i nie mogą być podstawą do faktycznych porównań rzeczywistych kursów walut. Ale tych informacji, już w raporcie nie odnajdujemy, rozumiem, że byłyby bardzo niewygodne.
Największym skandalem była jednak jawna manipulacja przekazem. Na komisji usłyszeliśmy, że nieścisłości i uogólnienia w raporcie są celowe, bo w przeciwnym razie materiał ten byłby nudny i nikt by go nie przeczytał. Takie podejście jest niedopuszczlne. podważa sens kontroli i podważa wiarygodność samej instytucji. Co więcej, po komisji jeden z kontrolerów podszedł do mnie i przeprosił, przyznając, że oficjalny przekaz został ułożony w centrali NIK i on sam się z tym nie zgadza. Cieszę się jednak, że posiedzenia Komisji Sejmowych są nagrywane i można je w dowolnym momencie odsłuchać.
Mam nadzieję, że ktoś w końcu wyciągnie konsekwencje wobec takich manipulacji. Nie może tak być, że urzędnicy tworzą przekaz pod tezę, manipulując danymi, a ludzie, którzy faktycznie wykonywali swoją pracę, muszą się potem tłumaczyć z niesprawiedliwych oskarżeń.
OR: Panie Marcinie, o finansach już wiemy, ale też w tym raporcie NIKu pojawiły się inne kwestie. Chodzi mi tutaj o te dotyczące biletów, ponieważ z tego co czytaliśmy w raporcie to rozdystrybuowano bilety na 77% miejsc. W ramach tej puli, 64% z nich miały stanowić bezpłatne zaproszenia. Chciałem się zapytać w takim razie jak to wygląda z pana perspektywy? Czy tutaj te liczby też się nie zgadzają?
MN: Dokładnie, panie redaktorze. Przede wszystkim nie zgadza się jedno – w raporcie NIK użyto kolokwializmu „wyprodukowanie biletów”, co sugeruje, że chodzi jedynie o koszty druku. Dla przeciętnego odbiorcy oznacza to po prostu zlecenie drukarni i poniesienie określonych kosztów. Raport NIK wskazuje, że samo „wyprodukowanie” biletów przewyższyło przychody z ich sprzedaży – co jest kompletną bzdurą, wynikającą albo z braku wiedzy, albo ze świadomej manipulacji.
Żyjemy w XXI wieku – standardem są wejściówki generowane elektronicznie i pobierane przez nabywców w formie kodów QR. Koszty podane w raporcie odnoszą się do wielu powiązanych z tym procesów organizacyjnych.
Absolutnie zaprzeczam informacjom zawartym w raporcie. Co więcej, przedstawiciel NIK otwarcie przyznał, że raport celowo sformułowano w sposób atrakcyjny, bo w przeciwnym razie „nikt by go nie przeczytał”. NIK nie jest jednak wydawnictwem prasowym, które ma zabiegać o uwagę odbiorców, tylko instytucją kontrolną, której obowiązkiem jest przedstawianie rzetelnych danych. Dlatego stanowczo sprzeciwiam się takim manipulacjom.
OR: Tutaj nie chodzi mi o same koszta, bo o kosztach już rozmawiamy. Proszę tylko o potwierdzenie. Czy rzeczywiście 64% zaproszeń było rozdawane, było bezpłatne.
MN: Dotyczyło to bezpośrednio promocji igrzysk, co podkreślał minister sportu. Nie chodzi o wydane środki, ale o to, jak igrzyska były postrzegane. W przeciwieństwie do Euro 2012 nie stały się one wydarzeniem ogólnonarodowym, co wpłynęło na frekwencję. Część mediów całkowicie je przemilczała, mimo że Polacy zdobyli rekordowe 50 medali. Wielka szkoda, bo sukces sportowców zasługiwał na większą uwagę.
Zgadzam się z wnioskiem NIK i Ministerstwa Sportu i Turystyki, że w przyszłości należy unikać politycznych podziałów. Niestety, igrzyska stały się przedmiotem sporów – z jednej strony krytykowane, z drugiej niedostatecznie wspierane. Frekwencja nie była zła, choć ocenia się ją głównie przez pryzmat lekkoatletyki na Stadionie Śląskim i niektórych porannych sesji eliminacyjnych. Na większości wydarzeń była naprawdę dobra. Komitet Organizacyjny nie miał jednak narzędzi, by skuteczniej budować tożsamość obywateli z tą imprezą. Transmisje w telewizji cieszyły się dużą oglądalnością, choć żałujemy, że igrzyska były pokazywane jedynie na dedykowanym kanale. Gdyby były transmitowane szerzej, efekt promocyjny byłby zupełnie inny.
Co do raportu NIK – zgłosiliśmy zastrzeżenia i przedstawiliśmy mocne dowody, ale nie uwzględniono ich i nie zmieniono ani jednego punktu. Co więcej, przedstawiciel NIK przyznał, że raport został „podkręcony” dla większego zainteresowania. To poważny problem, bo instytucja kontrolna nie powinna manipulować przekazem, a "kosztowny chaos" to ewidentne postawienie tezy i brak zachowania obiektywizmu.
Mam nadzieję, że zostaną z tego wyciągnięte wnioski, a może i konsekwencje, bo takie podejście podważa sens tego typu audytów.
O komentarz poprosiliśmy Najwyższą Izbę Kontroli. Przedstawiliśmy wówczas trzy kwestie, przy których poprosiliśmy o komentarz:
"Marcin Nowak zarzuca Najwyższej Izbie Kontroli nierzetelność przy publikacji informacji prasowej o raporcie dotyczącym działalności spółki Igrzyska Europejskie 2023. Twierdzi, że przedstawione liczby dotyczące finansów są "nieprawdziwe, populistyczne" - a sam przekaz w informacji prasowej miał zostać przekoloryzowany by być "bardziej atrakcyjny". Według Nowaka, przedstawiciel NIKu miał powiedzieć, że "Takie słowa są celowo użyte, nieprecyzyjne i takie trochę manipulacyjne, bo w innym przypadku ten raport byłby po prostu nudny i nieciekawy i nikt nie chciałby go czytać.".
Marcin Nowak twierdzi również, że istnieje znaczna rozbieżność między podanym w informacji prasowej koszcie organizacji imprezy (czyli 1,7 mld PLN), a rzeczywistym kosztem - według byłego prezesa spółki IE2023 mają one wynosić ok. 500 mln PLN. Twierdzi też, że NIK miał zasugerować, że Komitet Organizacyjny nie negocjował kursów przy wymianach walut, co stanowczo dementuje.
Marcin Nowak powiedział nam, że oczekuje, że wobec NIKu zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje, w szczególności wobec osób które miały formować tę informację prasową."
Poniżej wstawiamy pełną odpowiedź którą przesłała nam Najwyższa Izba Kontroli:
Szanowny Panie Redaktorze,
zarzuty Pana Marcina Nowaka, byłego Prezesa Zarządu firmy Igrzyska Europejskie sp. z o.o., sugerujące nierzetelność informacji prasowej o wynikach kontroli NIK /23/065/LKR „Organizacja III Igrzysk Europejskich 2023” – są nieuzasadnione i bezpodstawne.
Informacja prasowa (tzw. skrót prasowy), podobnie jak dokument „Informacja o wynikach kontroli”, zostały sporządzone na podstawie prawomocnych wystąpień pokontrolnych, skierowanych do podmiotów kontrolowanych. Zawarte w nich dane liczbowe są zgodne ze stanem faktycznym stwierdzonym w toku kontroli.
Poniżej znajduje się infografika (zamieszczona w skrócie prasowym) przedstawiająca liczby, do których odnosi się Pan Marcin Nowak.

i
Koszt 500 mln zł, który podaje Pan Nowak, to prawdopodobnie w zaokrągleniu kwota 490,3 mln zł opisana w infografice jako koszt przygotowania i organizacji igrzysk – jest to tylko jedna z kategorii wydatków poniesionych na tę imprezę.
Pan Nowak pomija, ujęte w tej samej infografice, pozostałe cztery kategorie wydatków, tj. inwestycje infrastrukturalne (694,9 mln zł), inwestycje sportowe (305,8 mln zł), opłata licencyjna (164,1 mln zł) oraz pozostałe wydatki (13,5 mln zł).
Wszystkie pięć kategorii wydatków daje łączną kwotę 1 668,7 mln zł, a więc po zaokrągleniu 1,7 mld zł – podane w skrócie prasowym. To są wszystkie wydatki, które w toku kontroli zostały zidentyfikowane jako faktycznie związane z organizacją Igrzysk Europejskich 2023. I tylko taki sposób przedstawienia wydatków daje pełen, obiektywny obraz wszystkich kosztów, które zostały poniesione na organizację tej imprezy sportowej ze środków publicznych.
Podane w informacji NIK kwoty poszczególnych wydatków w każdym przypadku zawierają opis wskazujący do jakiej kategorii zostały zaliczone.

i
Wszystkie treści i dokumenty dotyczące wyników tej kontroli są dostępne w 2 miejscach na stronie Internetowej Izby:
Igrzyska Europejskie w Polsce - kosztowny chaos - Najwyższa Izba Kontroli
Organizacja III Igrzysk Europejskich 2023 - Najwyższa Izba Kontroli
Jednocześnie pragnę podkreślić, że żaden pracownik Delegatury NIK w Krakowie, która realizowała kontrolę, nie komentował jej efektów. Nieuprawnione jest więc przypisywanie przedstawicielowi NIK wypowiedzi o treści „Takie słowa są celowo użyte, nieprecyzyjne i takie trochę manipulacyjne, bo w innym przypadku ten raport byłby po prostu nudny i nieciekawy i nikt nie chciałby go czytać.”
Z wyrazami szacunku
Marcin Marjański
p.o. Rzecznika Prasowego
Najwyższa Izba Kontroli