Mariusz Jop

i

Autor: B.Bed

"Cel Wisły? Awans do Ekstraklasy"! Mariusz Jop mówi o planach na rundę wiosenną

2025-02-19 8:26

"Nasze DNA, filozofia gry, pozostanie podobna" - zapewnia trener Wisły Kraków Mariusz Jop. Biała Gwiazda rozpoczęła rundę od domowej porażki ze Zniczem Pruszków 0:1. Jak mówi trener Jop, Wiślacy dobrze przepracowali okres przygotowawczy i są gotowi na trudy pierwszoligowych spotkań.

Jak podsumować jesień w wykonaniu Białej Gwiazdy? Jest niedosyt, patrząc na miejsce w tabeli?

Jeżeli weźmiemy pod uwagę statystyki: oczekiwane gole i skuteczność w ataku, liczby pokazują, że brakuje nam kilku punktów, około 4-5 oczek mniej. Choć są to tylko liczby, to tabela wskazuje, ile mamy punktów i musimy się odnosić właśnie do tego wskaźnika…

Łatwiej jest atakować miejsca dające awans z obecnej pozycji, niż gdyby Wisła była niżej w tabeli?

Jeżeli jesteśmy blisko strefy barażowej, to dotarcie do miejsca dającego bezpośredni awans nie jest nieosiągalne. Oczywiście, że jest lepiej niżeli mielibyśmy jeszcze mniej punktów. Taka jest pozycja startowa, tego nie zmienimy, możemy tylko skupić się na tym co przed nami i na tym, żeby zdobyć jak najwięcej punktów wiosną i być zadowolonym z tego sezonu.

Byliście na obozie w Turcji. Co udało się tam przepracować? To był czas na doskonalenie rozwiązań taktycznych, czy raczej po to, by się nie roztrenować? Przerwa między rundą jesienną a wiosenną jest w Polsce bardzo długa...

Przerwa nie jest tak długa, jak była kiedyś. Wymogi licencyjne skróciły ten czas. Ale absolutnie to nie jest okres, który ma na celu nie roztrenować się. To czas, w którym doskonali się pewne elementy i szuka się nowych rozwiązań. Praca wykonana w Turcji, jak i w całym okresie przygotowawczym, będzie procentować w lidze. Zawodnicy trenowali z dużym zaangażowaniem przełamując niekiedy swoje granice. Jest to coś, co sprawia, że możemy patrzeć optymistycznie na tę rundę. Ćwiczyliśmy podczas sparingów nowe rozwiązania. Będziemy je stosować w niektórych spotkaniach lub ich konkretnych częściach.

Czy w stylu gry Wisły coś się zmieni?

Nasze DNA, filozofia gry, pozostanie podobna. Zmieniają się detale i rozwiązania taktyczne, które na określonego rywala będą bardziej skuteczne. Podczas przygotowań mieliśmy czas, żeby to przepracować. To, czy będziemy grali „trójką” czy „czwórką” z tyłu, zależy od fazy ataku, obrony oraz wydarzeń na boisku. Nie chcę ich zdradzać, żeby nie pomagać rywalom…

Poprzednio był pan „kołem ratunkowym” dla klubu. Został pan trenerem tymczasowym, po czym musiał pan poczekać na swoją szansę jako pierwszy trener. Czy miał pan obawy, że przygoda przy Reymonta może zatem potrwać krótko?

Nigdy nie miałem myśli „co będzie, jeśli...”. Była potrzeba chwili, a ja byłem w klubie do dyspozycji. Znałem pierwszą drużynę wystarczająco, by podjąć się tego zadania. Moja perspektywa się nie zmieniła. Czy jestem trenerem tymczasowym, czy pierwszym, mam taką samą chęć do pracy. Chcę pomóc drużynie najlepiej jak potrafię.

Czy bycie trenerem, mając przeszłość jako zawodnik Białej Gwiazdy, wiąże się z dodatkową presją?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Nie prowadziłem zespołu w innych okolicznościach. Myślę, że chęć wygrywania, budowania zespołu, rozwijania go, grania o punkty, są niezmienne. Niezależnie od tego, czy było się zawodnikiem Wisły czy nie. Nie wiem, czy można chcieć bardziej lub mniej, jeśli nie jest się związanym z danym zespołem. Dla mnie, jako profesjonalisty, to podejście powinno być zawsze takie samo. Nadmiar emocji też jest niekiedy niesprzyjający. Umiejętność odcięcia pewnych rzeczy jest ważna. Nie odbieram bycia byłym zawodnikiem Wisły, a teraz trenerem, jako coś paraliżującego.

Zima powróciła do Krakowa

Bojkot środowiska kibicowskiego fanów Wisły trwa. Jak reaguje na to zespół, czy brak kibiców podczas wyjazdowych spotkań wpływa na zawodników?

O tej sytuacji zostało już powiedziane bardzo dużo. Chcielibyśmy, żeby kibice Wisły mogli obejrzeć spotkanie drużyny. Ich obecność wpływa na postawę zespołu. Czujemy wsparcie fanów, ale czujemy to jeszcze bardziej, kiedy słyszymy ich z trybun.

Mówi się, że gra w I lidze nie jest łatwa. Dużo drużyn gra „pod wynik”, co wpływa na widowiskowość rozgrywek. Czy rzeczywiście tak jest?

Na pewno I liga jest specyficzna. Jest sporo drużyn grających bezpośrednio. Dużo zespołów oddaje piłkę i broni się nisko. Patrząc na zaplecze Ekstraklasy w przeciągu ostatnich kilku lat, jest przechylenie bardziej w stronę budowania wielopodaniowych akcji, niż czekania tylko na stały fragment gry. To dobrze, bo spotkania są ciekawsze i bardziej otwarte. Musimy jednak brać pod uwagę jakość boisk, które po zimie są gorsze, to naturalne. Siłą rzeczy operowanie piłką i wielopodaniowość są dużo bardziej ryzykowne. Z drugiej strony, presja wyniku u wielu zespołów, szczególnie wiosną, wpływa na uproszczenie stylu gry. Dla mnie, jako kibica, wolałbym, żeby drużyny grały bardziej kombinacyjnie. Wtedy rozwijają się piłkarze, a liga jest ciekawsza.

Celem Wisły jest awans. Nic mniej?

Oczywiście, że tak. Wisła zawsze chce grać o zwycięstwo i awansować do Ekstraklasy.