Lokatorów coraz więcej, a miejsca coraz mniej. Krakowskie schronisko dla zwierząt przy ulicy Rybnej od początku Wojny w Ukrainie przyjęło około setkę nowych zwierząt, które dotarły do Polski wraz z uchodźcami. Obecnie stanowią jedną czwartą wszystkich zwierząt w placówce. Ze względu na pochodzenie muszą przejść przedłużoną kwarantannę.
Wygląda to tak, że zwierzęta, kiedy do nas trafiły, musiały przebywać na takiej 14-dniowej kwarantannie u nas w schronisku. Potem zostały zaszczepione przeciwko wściekliźnie. Po tym szczepieniu musimy odczekać 30 dni i wykonać badania miareczkowania. Dopiero jeżeli ich poziomy przeciwciał będą odpowiednio wysokie, wtedy zwierzę będzie mogło iść do adopcji - mówi Zastępca Kierownika schroniska Beata Nawalany.
Pracownicy apelują o pilne adopcje zarówno zwierzaków-uchodźców jak i polskich zwierząt, żeby zrobić miejsce dla kolejnych.
Jest możliwość, żeby się po prostu umówić z naszymi osobami dyżurnymi na konkretną godzinę i mieć indywidualny proces adopcyjny. Najpierw porozmawiać bez wchodzenia na teren schroniska. Nie trzeba będzie chodzić między boksami tylko zostanie przedstawiony konkretny piesek czy kotek, bo koty też czekają na domy - mówi pracująca w schronisku Agnieszka Gryźniak.
Nie sposób doliczyć się ile dokładnie ukraińskich zwierząt znalazło schronienie w Polsce. Liczby mogą iść nawet w tysiące.