Flixbus zostawił 70-letnią pasażerkę na stacji benzynowej. Kobieta wracała autostopem
Do kuriozalnej sytuacji doszło na początku maja. Jak informuje Michalina Bednarek na łamach „Gazety Wyborczej”, 70-letnia Mariola Marszałek podróżowała autobusem Flixbus z Bukowiny Tatrzańskiej do Katowic. Z Podhala autobus wyruszył po godz. 21:00, a po ponad godzinnej podróży zatrzymał się na stacji benzynowej. Emerytka postanowiła skorzystać z toalety.
Jak czytamy, kobieta wyszła z autobusu na około pięć minut. Kiedy wróciła okazało się, że autobusu… nie było już na parkingu.
„Rozglądam się, widzę szczere pole i tylko stojące w rządku tiry, w których spali kierowcy. Przeraziłam się. Było około godz. 23, dość zimno, a ja zostałam w samym sweterku i z małym plecakiem” – mówiła Mariola Marszałek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Michalina Bednarek poinformowała, że kobieta na stacji benzynowej próbowała skontaktować się z infolinią Flixbusa, jednak bezskutecznie. 70-latce udało się złapać stopa. Do Krakowa odwiózł ją samochód osobowy.
Na dworcu w Katowicach ok. godz. 1:00 w nocy zjawił się mąż kobiety, który odebrał walizkę żony. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, na pytanie, gdzie jest żona kierowca miał odpowiedzieć, że to nie jego sprawa. Jak czytamy, kobieta domagała się przeprosin od kierowcy autobusu, kontaktując się z firmą Flixbus, która wyraziła żal w związku z zaistniałą sytuacją.
Do sprawy odniósł się Flixbus, który na łamach „Gazety Wyborczej” poinformował, iż model działania firmy jest zbliżony do tego znanego z kolei, a kierowcy ściśle przestrzegają przerw i tras. Przerwy mają być ogłaszane wyraźnie, a kierowcy odczekują dodatkowe pięć minut na wszystkich pasażerów, jednak oczywiście nie mają obowiązku sprawdzania, czy każdy wrócił do autobusu.