Zwycięski budynek przy ul. Grottgera 34 uzyskał prawie 6 tys. głosów. W przesłanym przez organizatorów we wtorek PAP opisie czytamy: "W obiekcie okna sąsiednich mieszkań dzieli mniej niż dwa metry i są one do siebie równolegle skierowane. W efekcie widać wszystko, co się dzieje u sąsiadów, a wnęki sprawiają, że również dźwięk łatwo się rozchodzi. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla osób, które cenią sobie prywatność".
Konkurs odbył się po raz pierwszy.
Plebiscyt miał zwrócić uwagę na skalę problemu. Pokazać, w jak wielu miejscach powstają budynki, które w ogóle nie pasują do otoczenia. Chcieliśmy zwrócić uwagę na to, jak drastycznie deweloperzy przekraczają granice i - co więcej - mają na to formalne zgody - powiedział we wtorek PAP Krzysztof Kwarciak, przewodniczący stowarzyszenia Ulepszamy Kraków, które zorganizowało plebiscyt. Jak dodał, liczba oddanych głosów - ponad 18 tys. - to dowód na to, że mieszkańcy widzą problem.
Teraz wystąpimy do urzędu miasta z prośbą o przekazanie informacji o decyzjach pozwoleń na budowę. Chcemy przeanalizować, dlaczego obiekt ten uzyskał zgodę na powstanie - zapowiedział przewodniczący.
Drugie miejsce zajęły budynki położone na osiedlu Dywizjonu 303 pod numerami 20 i 20a, które otrzymały blisko 4 tys. głosów.
Zostały one zbudowane tuż przy słupie wysokiego napięcia, dlatego określiliśmy bloki mianem "Domów pełnych energii" - napisali organizatorzy. Trzecie miejsce zajął obiekt przy ul. Centralnej 57, satyrycznie określony "Krakowską Matrioszką". Otrzymał prawie 1,6 tys. głosów.
Nazwy budynków, nominowanych do plebiscytu, są sarkastyczne.
To taka próba kpiny z wysiłków copywriterów, którzy w opisach deweloperskich próbowali pokazać zalety budynków - wyjaśnił Kwarciak.