Ławki, chodniki, przystanki komunikacji miejskiej. Kraków rozszerzył dezynfekcję miejsc publicznych o okolice szpitali i punkty poboru wymazów. Pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania używają specjalnych polewaczek, którymi spryskują miejsca, z których często korzystają pacjenci zakażeni lub z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
To i szpitale wojewódzkie, szpitale miejskie i szpitale prywatne no i wszystkie punkty poborów. Pracownicy pryskają przy pomocy myjki ciśnieniowej. Wielu mieszkańców już to widziało: tak samo się dzieje w przypadku przystanków i innych terenów miejskich, czy koszy ulicznych lub jakichś poręczy na schodach - mówi Piotr Odorczuk z MPO.
Lekarze są zgodni, że choć nie ma jeszcze badań na ile takie działania są skuteczne co do ograniczenia liczby nowych zakażeń, to jednak na pewno pomagają w walce z pandemią.
Tak jak na przykład w szkołach, czy jakichkolwiek miejscach publicznych, zalecane jest no jednak odkażanie ławek, poręczy, różnych uchwytów, tak wydaje się logicznym, że te miejsca, które użytkowane są przez wiele osób jednocześnie w ciągu każdego dnia również powinny być odkażane - mówi wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Profesor Krzysztof Pyrć.
Wszystkie akcje dezynfekcji jakie przeprowadziło MPO od marca kosztowały miasto 3 miliony 600 tysięcy złotych. Urzędnicy deklarują jednak, że będą kontynuowali dezynfekcje póki liczba nowych zakażeń w Krakowie pozostanie na wysokim poziomie.