Spis treści
- Nocna prohibicja w Krakowie. W jakich godzinach obowiązuje?
- Zakaz sprzedaży alkoholu nocą w Krakowie. Co grozi za złamanie prohibicji?
- Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie. Sklepikarze są rozczarowani
- Zakaz sprzedaży alkoholu w nocy w Krakowie. Sklepikarze czują się zostawieni
Nocna prohibicja w Krakowie. W jakich godzinach obowiązuje?
Nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Krakowie zacznie obowiązywać w sobotę, 1 lipca. W życie wprowadza go Uchwała Rady Miasta Krakowa, z której wynika, że zakaz będzie obejmował wszystkie dzielnice miasta z wyłączeniem restauracji i barów. Od soboty zgodnie z prawem alkoholu nie kupimy od północy do godz. 5:30. Nocna prohibicja w Krakowie dotyczy:
- sklepów spożywczych,
- supermarketów,
- hipermarketów,
- stacji benzynowych,
- sklepów monopolowych,
- sklepów z produktami specjalistycznymi,
- punktów sprzedaży detalicznej,
- sklepów dyskontowych,
- hurtowni.
To oznacza, że nie będzie można kupić alkoholu od północy do godz. 5:30 w żadnym sklepie czy na stacji benzynowej. Wyjątkiem są restauracje czyli taka sprzedaż detaliczna, gdzie ludzie alkohol spożywają na miejscu. W pozostałych miejscach alkoholu już nie kupimy - mówi Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa.
Zakaz sprzedaży alkoholu nocą w Krakowie. Co grozi za złamanie prohibicji?
Naruszenie zakazu dotyczącego ograniczenia w nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie podlega przepisom karnym ustawy z dn. 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Za złamanie zakazu nocnej sprzedaży alkoholu grozi odebranie koncesji na sprzedaż trunków na okres aż trzech lat.
Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie. Sklepikarze są rozczarowani
Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie w sposób oczywisty odbije się na sklepikarzach. Oznacza to dla nich wiele zmian. Wybraliśmy się do sklepów całodobowych w północnej części Krakowa, aby zapytać właścicieli o to, jak zapatrują się na prohibicję. Pan Tomasz, który swój sklep prowadzi na Prądniku Czerwonym już teraz przeprowadza w lokalu rewolucję.
Decydujemy się na zmianę godzin otwarcia sklepu. Nie będzie już czynny całodobowo. Mówiąc wprost, nikt nie będzie się tutaj wykłócał z ludźmi, którzy będą przychodzić, prosić, grozić czy urządzać awantury, żeby im sprzedać ten alkohol. Sklep otwarty w nocy jest w tej sytuacji bez sensu, chociaż mój sklep nie jest typową „budką” bo w nocy sprzedajemy także towary spożywcze, asortyment jest duży. W nocy podjeżdżają policjanci, inne służby, ratownicy medyczni czy taksówkarze, którzy kupują przekąski czy zwyczajnie napoje. To odbije się także na nich - mówi Pan Tomasz.
Konsekwencje zmian godzin otwarcia części sklepów w wyniku nocnej prohibicji w Krakowie odczuwają już sami pracownicy.
Ze względu na sytuację trzeba było zwolnić jedną osobę, bo w momencie, kiedy sklep przestaje być całodobowy, to taka osoba już nie będzie potrzeba (…). Dla pracowników to już sam w sobie jest problem dostać się tu na piątą rano. Poza tym to dodatkowe obowiązki, takie jak uruchamianie wszystkich urządzeń, alarmów, zabezpieczeń, wyłączanie wszystkiego. Będzie tego sporo - dodaje właściciel.
Zwolnienia to nie jedyny problem pracowników. Chodzi także o zwyczajne funkcjonowanie i dotarcie do lokali.
Jeśli sklep przestaje być całodobowy, to jak ja mam teraz wracać z pracy nie mając samochodu w tej części miasta? Po północy o wiele trudniej dotrzeć do domu np. za pomocą komunikacji miejskiej, bo tych autobusów jeździ po prostu mało. Wcześniej, kiedy kończyłam zmianę rano nie miałam takiego problemu - mówi z kolei sprzedawczyni.
Zmiany godzin otwarcia, zwolnienia czy inne niedogodności to tylko wierzchołek góry lodowej, bo dla części sprzedawców nocna prohibicja w Krakowie oznacza ogromne zmiany techniczne.
Z szyldu znikną napisy „24H”. Szyldy są bardzo drogie, to są dodatkowe koszty. Ale to nie wszystko, to także matryce reklamówek, gdzie widnieje ten sam napis, to zmiany w pieczątkach, dokumentach, wydrukach wszelkiego typu. To całkowita reorganizacja pracy tak dla właściciela, jak i dla pracownika - mówi Pan Tomasz.
Zakaz sprzedaży alkoholu w nocy w Krakowie. Sklepikarze czują się zostawieni
Nadzieją na uchylenie wchodzącego w życie zakazu sprzedaży alkoholu w nocy w Krakowie właściciele sklepów pokładali w wojewodzie licząc na to, że ten uchyli planowaną uchwałę. Tak się jednak nie stało.
To jest „bolszewicka” odpowiedzialność zbiorowa. Mieli problemy ze sklepami w centrum, bo tam zwykle awantury miały miejsce, choć przyznam szczerze, nie wiem czy jest to związane ze sklepami, bo ja się z tym nie spotkałem. Słyszałem głosy z urzędu, że często ktoś chodzi z dziećmi i widzi awantury pod tymi sklepami. Nie wiem, gdzie chodzi, ale ja się z tym nie spotkałem. Z kolei wojewoda nawet nie zainteresował się tematem, który dotyka przedsiębiorców - słyszymy od właściciela.
Przy zamknięciu części sklepów występuje także efekt domina, bo działania podejmują także inni przedsiębiorcy.
Dziś rozmawiałem z właścicielem piekarni, bo musieliśmy zrezygnować z dowozu świeżego pieczywa. Wiem, że podobne sytuacje mają miejsce w innych sklepach, a w piekarni usłyszałem, że jej właściciel musi zrezygnować z części dostaw, więc to dotyka nie tylko nas - słyszymy.
To zniszczy interes firm i przedsiębiorców. Największy obrót mam od godziny 23:00 do godz. 3:00 rano, a cały dzień nie mam handlu, w ogóle. W takiej sytuacji musiałem zwolnić jedną osobę. Dzisiaj pierwszy dzień, zobaczymy co będzie dalej (…). Obroty spadną ponad 40 proc. To nie jest związane tylko z alkoholem, ponieważ wiele osób przychodzi także po papierosy. Ja nie mogę wystawić sprzedawcy, żeby stał i tylko sprzedawał papierosy - dodaje właściciel innego sklepu.
W kontekście nocnej prohibicji chętnie wypowiadają się także sami mieszkańcy Krakowa.
Dla mnie, jako klienta i mieszkańca to kompletnie bez sensu. Nie wiem, do czego ten zakaz ma się przyczynić. Wiadomo, jak jest z zakazami, zaraz ktoś zacznie je obchodzić, a to już samo w sobie prowadzi do niebezpiecznych sytuacji - mówi mieszkaniec pobliskiego osiedla.
Z jednej strony dla mnie to lepiej, bo w nocy nie będzie osób nietrzeźwych, ale jeśli spojrzę na to ze strony klienta - nie podoba mi się to - mówi Pani Anna, sprzedawczyni w kolejnym sklepie całodobowym.
Tam, gdzie stwarza to problemy, to wtedy mogą być ograniczenia. Tam, gdzie nie stwarza, bo nie ma osób, które zakłócają spokój to jest znowu inna sytuacja (…). Ten zakaz może przyczynić się do tego, że będzie spokojniej - komentuje mieszkanka Krakowa.
Uważam, że super, bo przynajmniej nie będzie pijanych osób na ulicach zaczepiających kobiety. Poza tym większość ludzi będzie przebywać w barach - dodaje inna.
Pół na pół. Bo jak zabrakło, to trzeba było pójść i kupić, a tak nie będzie można - słyszymy.