W poprzednim roku się nie udało, ale gmina liczy, ze uda się w tym. Kraków po raz kolejny przystąpił do plebiscytu, który ma wyłonić zielone stolice Europy. W poprzednim zajęliśmy 5 miejsce, gdzie tytuł zielonej stolicy jest przyznawany od 4. Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf uważa, że Kraków zasługuje na ten tytuł, bo zieleń zajmuje prawie 60 procent powierzchni miasta.
Kraków nadal jest podawany jako lider jeśli chodzi o ilość miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego [o charakterze chroniącym zieleń - dop. red.]. Dla nas te konkursy są przede wszystkim taką motywacją do tego, żeby ktoś nas z zewnątrz sprawdził, ocenił i powiedział "jest dobrze, tu możecie zrobić więcej, tam możecie zrobić mniej" - tłumaczy.
Niektórzy mieszkańcy przyjęli informację o staraniach gminy z mieszanką rozbawienia i niedowierzania. Przypominają, że sumarycznie zieleni w Krakowie jest owszem dużo, ale tylko część tej zieleni jest dostępna publicznie. Spore fragmenty są zamknięte na przykład za murami klasztorów. Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa nazywa całą sprawę zagrywką PR-ową.
Akces do plebiscytu jest jedynie na podstawie wniosku, czyli w ten sposób, w jaki urzędnicy to opiszą, na tej podstawie jest to oceniane. Nie ma żadnej wizji terenowej, nie ma wizyt w miejscach, które się zgłaszają. To jest dokładnie ocenianie zieleni zza biurka i według mnie to nie jest miarodajne - mówi.
Plebiscyty na zielone stolice Europy są organizowane z dwuletnim wyprzedzeniem, to znaczy, że jeśli Kraków w tym roku uzyska tytuł, to będzie zieloną stolicą Europy 2023. Niedawno swój ranking najbardziej zielonych miast świata opublikowała firma produkująca piły mechaniczne Husqvarna. Kraków zajął w nim 5 miejsce.