Przypomnijmy, ZZM chciał w tym miejscu utwardzić ścieżki, zamontować oświetlenie i kosze na śmieci. A to nie spodobało się nowohucianom. Ich protest przyniósł efekty - łąka, nosząca obecnie miano Skweru im. Budowniczych Nowej Huty pozostanie dzika, zyska też jej najbliższe otoczenie.
Posłuchaliśmy głosów mieszkańców, a może nawet nie my, jako ZZM bezpośrednio, bo to w pierwszej kolejności radni, którzy stali za tym zadaniem stwierdzili, że należy ustąpić i posłuchać mieszkańców. W tym wypadku my nie mieliśmy żadnego "ale". Porozumieliśmy się z wykonawcą, że bez żadnych konsekwencji finansowych rozwiążemy umowę za porozumieniem stron - wyjaśnia Jarosław Tabor z Zarządu Zieleni Miejskiej.
Z takiego obrotu spraw cieszy się nowohucka aktywistka, Gosia Szymczyk-Karnasiewicz.
Za sprawą głosów mieszkańców, radnych i mediów zaczęliśmy zajmować się tematem zieleni, pielęgnacji, rewitalizacji terenów zielonych i sposobów, w jakie chcemy z nich korzystać. Czy w sposób bardzo określony, czy swobodny. Dla mnie to wewnętrzne zwycięstwo - mówi.
Dodaje, że smuci fakt, iż w tej sprawie zabrakło wspólnego głosu mieszkańców i radnych, za których sprawą - przegłosowali stosowną poprawkę do budżetu -miało dojść do rewitalizacji.
Pieniądze, które na ten cel zostały zarezerwowane w miejskiej kasie nie pójdą jednak w błoto. ZZM chce za nie opracować koncepcję i wyremontować pomosty na pobliskich Łąkach Nowohuckich, których część z racji fatalnego stanu została zamknięta.
Zdecydowaliśmy wspólnie z radnymi, że środki przeznaczymy na remont pomostów. W tym roku opracujemy dokumentację projektową, a w przyszłym wystartujemy z remontem - dodaje Jarosław Tabor.