Na problem zwraca dr Lidia Stopyra, ordynator Oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii Szpitala im. Żeromskiego, która wylicza, że 100 proc. młodzieży trafiającej na oddział to osoby niezaszczepione.
Mamy dzieci, które wymagają tlenoterapii, które wymagają Airvo i naprawdę te dzieci męczą się dusznością. No niestety mamy kilkoro nastolatków w stanie bardzo ciężkim, na granicy intensywnej terapii - stwierdza.
Dodaje, że nastolatki stanowią nawet 40 proc. przyjmowanych na oddział dzieci. Zaznacza, że ta grupa pacjentów pochodzi głównie z rejonów, w których wyszczepialność jest niska. Problem jest złożony, z jednej strony to postawa rodziców, z drugiej strony czerpanie informacji o szczepieniach w niesprawdzonych źródłach, lub wręcz uleganie wpływom "antyszczepionkowców".
Zapytani przez naszego reportera uczniowie jednego z krakowskich liceów przyznają, że sami są zaszczepieni, wśród znajomych mają jednak sporo osób, które jeszcze tego nie zrobiły.
Często spotykam się z tym, że rodzice są przeciwni i taka osoba, nawet jak chce, to nie może. Oczywiście, że znam, ale takie, które są nieszczepione z powodów medycznych. Takim osobom mówię, by sięgnęły do poważnych źródeł - mówią.
Niezaszczepione nastolatki, dla których temat intymności jest jednym z wrażliwszych, powinny wiedzieć, że pobyt w szpitalu może być dla nich szokiem. Pacjenci w gorszym stanie często muszą być zacewnikowani i korzystać z pieluch.