Ich zdaniem kryzys wywołany pandemią koronawirusa w takim samym stopniu drenuje budżety miast i zwykłych obywateli. Mówi
Rozumiemy, że w związku z pandemią koronawirusa spadły wpływy z tytułu sprzedaży biletów i miasto musi szukać oszczędności, ale ta podwyżka uderzy przede wszystkim w osoby regularnie korzystające z komunikacji miejskiej, bo ZTP zapowiada podwyżkę z 69 na 96 złotych. Cześć ludzi straciła pracę lub ma zmniejszone etaty i ich dochody spadają. Miasto chwali się, że mamy najtańszy bilet w Europie, ale należy na to patrzeć z perspektywy dochodów - wyjaśnia Tomasz Leśniak z biura poselskiego Macieja Gduli.
Działacze chcą również, by ZTP wycofał się z pomysłu likwidacji biletów na jedną i dwie linie.
Ja sama korzystam z takiego biletu, dla wielu osób to najkorzystniejsza opcja finansowa - wyjaśnia Magda Kropek z biura poselskiego Macieja Gduli.
Jeszcze przed zeszłorocznymi podwyżkami z tych biletów korzystało 30 proc. mieszkańców. To dobre rozwiązanie dla osób, które nie mają środków, by kupić bilet na wszystkie linie. Ich utrzymanie, a w perspektywie obniżka cen byłaby ważna dla mieszkańców - dodaje Tomasz Leśniak.
Zdaniem aktywistów, miasto zamiast szukać oszczędności w kieszeniach mieszkańców, powinno zrezygnować z budzących kontrowersje inwestycji. Są nimi m.in. organizacja Igrzysk Europejskich czy remont stadionu Wisły.
W protest przeciwko podwyżkom zaangażowały się lewicowe młodzieżówki. Na przyszły piątek, 31.07 młodzi działacze zapowiadają pikietę. Manifestacja rozpocznie się o godzinie 18.00 przed wejściem do magistratu przy pl. Wszystkich Świętych.