Właściciele domagają się pieniędzy za obniżenie wartości gruntów.
Są złożone cztery wnioski od ośmiu właścicieli. Te pierwsze pozwy są na ok. 10 mln. zł. Nie wzięliśmy kwot z suity, tylko opieraliśmy się na wycenach rzeczoznawcy. Naszego i miejskiego - mówi Jan Broniec, prezes Stowarzyszenia Właścicieli Ziem na Zakrzówku.
Zapowiada, że właściciele działek szykują już kolejne pozwy. Tym razem o potencjalnie utracone pożytki z nieruchomości.
Te kwoty to nic z porównaniu z odszkodowaniem, jakiego może zażądać jeden z deweloperów. Według nieoficjalnych informacji, inwestor posiadający większość gruntów na tym obszarze ma zamiar wystąpić o rekompensatę w wysokości 150 mln. zł.
Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu twierdzi, że pozwy nie są zaskoczeniem, że miasto jest gotowe na sądową batalię. Opracowana jest już już wstępna strategia obrony.
Siedliska chronionych gatunków były dużo wcześniej, niż przyjęcie uchwały o użytku ekologicznym. My tylko usankcjonowaliśmy to, co już wcześniej było chronione prawem. To będzie jeden z argumentów, które będziemy podnosić w sądzie - stwierdza.
Grzegorz Stawowy radny i przewodniczący komisji planowania przyznaje, że miastu będzie trudno przekonać sąd do swoich argumentów. Przypomina, że gdy ustanawiano użytek, przestrzegał przed ryzykiem związanym z odszkodowaniami.
Przepisy prawa są jednoznaczne. Jeśli w wyniku decyzji urzędu czy rady miasta spada wartość nieruchomości należy się odszkodowanie. To samo jest w ustawie o planowaniu przestrzennym, która mówi wprost, że jeżeli w wyniku wprowadzenia planu spada wartość nieruchomości to należy się odszkodowanie i na odwrót. Jeżeli jest podniesiona, to należy się opłata planistyczną, czyli podatek wnoszony przez właściciela do gminy do gminy. Tu mamy dwa dokumenty prawne wygenerowane przez radę, które są ze sobą sprzeczne. Mamy dwie grupy pozwów i kolejnych latach będziemy mieli z tym spory problem. Ze wstępnych analiz miasto ma niewielkie szanse w tej konfrontacji. Po pierwszych rozprawach prezydent powinien przemyśleć ugodę - stwierdza.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden, szalenie istotny szczegół.
Odszkodowania nie przenoszą własności na gminę. Te podmioty pozyskają pieniądze w ramach odszkodowań i będą właścicielami gruntów. Prawo się zmienia. Nie było lex deweloper, jest lex deweloper. Będą wybory, zmieni się rada, zmieni się prawo i sfinansują te budynki za pieniądze uzyskane z odszkodowań - wyjaśnia.
Głosami radnych PiS z objęcia użytkiem ekologicznym wyłączone zostały działki należące do Zakonu Salwatorianów. Zakonnicy wystąpili już o pozwolenie na budowę w tym miejscu domu pielgrzyma.