Sylwia Peretti jest w "ciężkim stanie emocjonalnym". Menadżer celebrytki komentuje
Od wypadku przy moście Dębnickim w Krakowie, którym żyła cała Polska, mija miesiąc. Nie stygną jednak emocje, które wywołuje ta niewyobrażalna tragedia. Pogrzeb kierującego autem, które uderzyło w mur, Patryka P., odbył się 21 lipca na cmentarzu Grębałów w Krakowie. 19 lipca odbyło się ostatnie pożegnanie dwóch kuzynów - Aleksandra (23 l.) i Michała (24 l.). Dzień później pochowano najmłodszą ofiarę wypadku - Marcina. Wiadomo, że Patryk P. miał 2,3 promila alkoholu we krwi, natomiast prokuratura poinformowała nas również, że wyniki badań toksykologicznych nie wykazały obecności narkotyków u żadnej z ofiar wypadku. Na Sylwię Peretti, matkę Patryka P., wylał się ogromny hejt. Doszło nawet do tego, że grób Patryka P. został zdewastowany, co potwierdził menadżer celebrytki. Potem media obiegła wiadomość, że przez falę nienawiści Sylwia Peretti nie może odwiedzać grobu swojego syna. Te informacje zdementował jednak w rozmowie z portalem pudelek.pl jej menadżer, Adam Zajkowski. Poinformował on także o obecnej kondycji psychicznej Sylwii Peretti.
- Jej stan nie uległ zmianie, jest w bardzo ciężkiej kondycji zarówno psychicznej, jak i fizycznej, to zbyt krótki czas od tej tragedii, by móc normalnie funkcjonować. Sylwii jest ciężko wrócić do podstawowych czynności dnia powszedniego, a co dopiero do życia zawodowego (...). Nie ma dnia, aby Sylwia nie odwiedzała grobu syna - powiedział w rozmowie z Pudelkiem menadżer Sylwii Peretti.
Wypadek przy moście Dębnickim w Krakowie. Co już ustalili śledczy?
Zgodnie z opinią biegłego powołanego do zbadania stanu technicznego pojazdu, w samochodzie biorącym udział w wypadku nie stwierdzono obecności tzw. klatki zabezpieczającej jak również tylnej kanapy pasażerskiej, takie informacje przekazała nam Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Przypomnijmy, że 15 lipca Patryk P., kierujący żółtym Renault Megane RS jadący w Krakowie Aleją Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego, stracił nagle panowanie nad pojazdem. Potrącił słupki zawężające jezdnię, przejechał przez skrzyżowanie w lewą stronę uderzając w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego. Następnie zjechał, dachując, po schodach na Bulwar Czerwieński, gdzie z kolei uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę dla pieszych. Na miejscu szybko zjawiły się służby. Strażacy wyciągali poszkodowanych z pojazdu, pogotowie reanimowało ich. Niestety czwórka mężczyzn, która znajdowała się w samochodzie, zmarła. To mieszkańcy powiatu wielickiego w wieku 20 do 24 lat. Jak podała prokuratura, kierowca, Patryk P., miał 2,3 promila alkoholu we krwi oraz 2,6 promila w moczu. Autorzy youbowego kanału "Bitwy Drogowe" pracujący na sprzęcie pomiarowym charakteryzującym się wysoką precyzją rejestracji danych, przeprowadzili również analizę i rekonstrukcję wypadku. Szacują, że prędkość tuż przed uderzeniem w mur wynosiła nie mniej niż 120 km/h, natomiast bezpośrednio przed lotem auta, przed opuszczeniem drogi - w granicach 90 - 100 km/h. Przypomnijmy, że dopuszczalna prędkość wynosiła tam 40 km/h.