Najważniejszą zmianą jest jednak wprowadzenie maksymalnego czasu przejazdu między przystankami.
Ktoś, kto po prostu planuje podróż i chce się zorientować, jaki bilet czasowy kupić, będzie mógł łatwo to zrobić, bo z tego rozkładu jazdy łatwo dowie się ile czasu zajmuje przejazd z jednego miejsca do drugiego - mówi Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK.
Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa chwali zmiany, przyznaje jednak, że wciąż brakuje jednej, wyjątkowo istotnej informacji.
Nie ma informacji o tym czy kursy są niskopodłogowe. To jest standard w całej Polsce i w całej Europie. Parę lat temu robiliśmy statystykę, z miast, które mają mieszany tabor tramwajowy i nisko- i wysokopodłogowy, już parę lat temu byliśmy jedynym miastem w Polsce, które na rozkładach nie podawało takiej informacji - stwierdza.
Marek Gancarczyk podkreśla, że zaznaczenie w rozkładzie, który kurs jest realizowany z wykorzystaniem niskopodłogowego tramwaju jest trudne, bo nie ma pewności, że taki właśnie pojawi się na przystanku. Zdarzają się bowiem awarie, kolizje i inne nieprzewidziane okoliczności, które mogą wyeliminować z trasy taki właśnie tabor.