Elżbieta Balicka, kierowniczka jednego z lokali wyjaśnia, że zawodzi dotychczasowa klientela.
Walczymy, staramy się jak możemy. Idzie z marnym skutkiem. Brakuje nam ludzi starszych Przez to, że mamy pandemię ludzie boją się wychodzić i ruch automatycznie się zmniejsza - wyjaśnia.
Lokale ratują się jak mogą. Ostatnio wprowadziły możliwość dowozu pod drzwi zamówionych dań.
Staramy się pomóc starszym ludziom i dojechać do nich, tak też żeby rozszerzyć tę działalność i utrzymać się na rynku - dodaje Balicka.
Danuta Czechmanowska, mieszkanka dzielnicy postanowiła wesprzeć bary, organizując na Facebooku akcję „Ratujmy bary mleczne w Nowej Hucie”. Odzew nowohucian zaskoczył organizatorkę.
To historia Nowej Huty. Bary stoją puste i umierają. Post udostępniłam w piątek, gdy bary się już zamykały, ale mobilizacja była niesamowita. Jest ponad 600 udostępnień, wszystkie grupy nowohuckie wsparły tę akcję. Ludziom zależy na tym, żeby uratować bary - mówi.
Grzegorz Ziemiański, autor projektu „Nowohucianie” twierdzi, że bary mleczne stanowią szalenie istotny element życia mieszkańców dzielnicy.
To chyba jedne z najważniejszych miejsc spotkań mieszkańców. Chodzimy do barów często, niejednokrotnie codziennie. Mnie zdarza się zaczynać dzień od śniadania w barze mlecznym - stwierdza.
Mieszkańcy najstarszej części dzielnicy chwalą sobie zarówno ceny, jak i smak potraw.
Pyszne wszystko, Ja zamawiam od wielu lat. I pierogi i uszka, wszystko świeże. Przychodzę tu chyba od 20 lat - mówią.
Do dzisiaj w Nowej Hucie przetrwały cztery bary mleczne. Na osiedlach Centrum C, Na Skarpie, Teatralnym i Kazimierzowskim. Dwudaniowy obiad to wydatek rzędu kilkunastu złotych. Wychodząc naprzeciw czasom i oczekiwaniom klientów, nowohuckie bary mleczne wprowadzą niebawem również możliwość zapłaty za posiłki kartami płatniczymi.
Materiał powstał w ramach akcji „Wspieramy krakowskie miejscówki”. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.