Tłumy na stoku narciarskim w Podstolicach. Doszło do wypadku
O stoku narciarskim w Podstolicach jest głośno od kilku dni. W sobotę sieć obiegły zdjęcia tłumów, które spędzały tam wolny czas, jeździły na sankach oraz tzw. "jabłuszkach". Interweniowała wtedy policja, która z głośników przekazywała komunikaty przyjezdnym.
Dzień później w Postolicach doszło do wypadku. Kilkuletnia dziewczynka podczas zjazdu na sankach, spadła i doznała urazu głowy. Na miejsce wezwane zostało pogotowie. Jednak ze względu na liczbę zaparkowanych samochodów. Dojazd karetki był utrudniony. Na szczęście ratownikom udało się dotrzeć na miejsce. Dziewczynka została przewieziona do szpitala.
Dwie godziny później doszło do kolejnego wypadku. Pomocy wymagała tym razem kobieta, która w wyniku upadku straciła przytomność. Karetka tym razem przyjechała bez problemu.
Podstolice: właściciel zostanie ukarany? Grozi mu kilkadziesiąt tysięcy grzywny
Udostępnienie stoku dla dzieci może mieć teraz przykre konsekwencje. Właściciel może odpowiedzieć przed sądem. Wieliccy policjanci prowadzą w tej sprawie postępowanie. Ich zdaniem przedsiębiorca wbrew obostrzeniom otworzył biznes i pobierał opłaty za korzystanie ze stoku. "Cegiełkami" miały być np. serki góralskie. Na miejscu pojawili się też kontrolerzy Sanepidu.
Stok jest w de facto w użytku, włączone jest oświetlenie. Dzisiaj jest dośnieżany, funkcjonuje tam sprzedaż "cegiełek", które są de facto opłatą biletową. W stosunku do osób, które zjeżdżały z tego stoku na sankach nie wyciągaliśmy żadnych konsekwencji - mówi rzecznik małopolskiej Policji Sebastian Gleń.
Właścicielowi stoku może grozić grzywna w sądzie do 5 tysięcy złotych oraz kara do 30 tysięcy złotych, którą nakłada Sanepid. Policja zwraca uwagę także na nieprawidłowo zaparkowane samochody w okolicach stoku.