Kraków

i

Autor: DzidekLasek, pixabay.com

"Patodeweloperka trwa w najlepsze" grzmią krakowscy aktywiści!

2025-04-01 17:55

Brak miejsc parkingowych czy budowanie bloków na terenach zabudowy jednorodzinnej - to efekty patodeweloperki w Krakowie, mówią miejscy aktywiści. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że deweloperzy nie zawsze są winni i należy wyraźnie oddzielić działania deweloperskie od inwestorskich.

W opinii mieszkańców w wielu miejscach powstają patodeweloperskie „potworki” - mówi Łukasz Maślona z Koalicji Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla miasta" oraz miejski radny. Głównie na terenach usługowych albo w zabudowie jednorodzinnej deweloperzy stawiają bloki nie spełniając wymogów, które spełniać funkcję mieszkaniową. Chodzi tu o dostęp do miejsc parkingowych, terenów zielonych, powierzchnię biologicznie czynną itd… Przede wszystkim brak miejsc parkingowych definiuje patodeweloperkę. Do tego dochodzi tworzenie zabudowy wielorodzinnej niezgodnie z planem miejscowym. Mamy wtedy niedostosowaną siatkę ulic, ludzie nie mają gdzie parkować, więc rozjeżdżają trawniki i blokują chodniki. To samo tyczy się przepełnionych szkół i przedszkoli. Jeśli dane osiedle było zaplanowane na określoną liczbę osób, a wchodzi ktoś z inwestycją wyciskając grunt do cna - przekonuje Maślona.

W kontrze staje Polski Związek Firm Deweloperskich. Ich zdaniem to nie deweloperzy tworzą problem, a przedsiębiorcy, którzy sprytnie obchodzą prawo. Należy oddzielić działania oportunistyczne, czyli patodeweloperki od działań deweloperskich - przekonuje prezes krakowskiego oddziału PZFD Agnieszka Widłak-Lindsay. Żadna taka inwestycja, niezgodna z prawem, nie przeszłaby rygorystycznego procesu przyznania pozwolenia na budowę. Ciężko ją nazwać deweloperką. To coś innego. Inwestorzy pod płaszczykiem deweloperki sprzedają produkty nieprzystosowane dla rynku mieszkaniowego… Jeśli ktoś sprzedaje udziały w domu jednorodzinnym podzielonym na 10 małych lokali i nie może wydzielić indywidualnego lokalu, czyli jest bez osobnej księgi wieczystej, to wytwór oportunistów na gromadzenie kapitału - dodaje prezes krakowskiego PZFD.

Prawo w niejasny sposób określają granicę działania takich podmiotów. Przepisy nie są jednolite i spójne, a są czasem nawet sprzeczne. Każdy inwestor jest w stanie tak zaplanować inwestycję, by koszty obsługi prawnej, wynajęcia fachowców, także pod względem architektonicznym, zwróciły się. Suma zakupu nieruchomości, obsługi prawnej oraz projektu budowlanego daje konkretny wynik. Inwestor widzi wtedy, ile zarobi. Istnieje sprzeczność: inwestycja mieści się w granicach prawa, ale godzi w normy społeczne i warunki sąsiedzkie. Najlepszym rozwiązaniem są plany miejscowe - komentuje Piotr Gaweł z Towarzystwa Urabnistów Polskich.

Lekarze ze szpitala Rydygiera w Krakowie uratowali życie motocykliście

Gmina ma ogromne problemy finansowe, więc inwestorzy powinny partycypować w kosztach powstania infrastruktury towarzyszącej. Na Zachodzie jeśli ktoś chce uruchomić dany teren pod zabudowę mieszkaniową, musi zainwestować np. w linie metra. Tak też powinniśmy myśleć w Krakowie - projektować przyszłe rozwiązania pod kątem uwalniania nowych terenów: wokół stacji PKP, czy planowanego metra… Bez współpracy nie będzie stać miasta na to, żeby uzbrajać wszystkie tereny, a inwestorzy nadal będą tylko prywatyzować swoje zyski. Na ten moment władze powinny ściśle przestrzegać planów miejscowych przy wydawaniu pozwoleń na budowę, ale piłka jest po stronie deweloperów. Powinni zastanowić się, czy rzeczywiście chcą psuć miasto… - kwituje miejski radny i aktywista Łukasz Maślona.

Warto przypomnieć, że miasto opracowało w lutym br. dokument "Standardów odpowiedzialnego budownictwa", który wymusza na deweloperach zadbanie m.in. o odpowiednią ilość zieleni oraz o bezpieczeństwo mieszkańców...