Mamy też chcą brać udział w protestach, ale ze względu na swoje obowiązki domowe i wychowanie dzieci często nie są w stanie aktywnie uczestniczyć w strajkach - w ten sposób inicjatorzy spaceru opisywali ten pomysł na Facebookowym wydarzeniu. W sobotnie popołudnie przy Wawelu na transparentach nie było brzydkich słów. Zamiast nich na tekturkach znalazły się min. pies Reksio, rysunki kaczek czy Jarosława Kaczyńskiego, który w dziecięcej wizji odpada z popularnej gry komputerowej. Ale na ustach rodziców wciąż te same postulaty - możliwości przerywania ciąży w przypadku trwałych wad płodu i prawa do protestu.
- Tu chodzi o przyszłość naszych dzieci, naszych rodzin i całej Polski. Tu nie chodzi już tylko o Strajk Kobiet - mówi mama dwulatki, którą przywiozła na spacer w wózku. - Zdecydowaliśmy się tu przyjść z dziećmi i dla dzieci, żeby żyły w lepszym kraju, gdzie można bezpiecznie protestować i gdzie mogą same o sobie decydować w kwestiach, w których rząd nie powinien mieć wiele do powiedzenia - dodaje mama małej Julki. - Ja nie jestem pierwszy raz na tym proteście i do tej pory nie brałam dzieci. Bo jednak były na nich takie hasła, że uznałam że nie było to dobre miejsce dla dzieci. Ale taki protest jak dziś - uważam, że jest dla nich w porządku - dodaje kolejna krakowianka, która przyprowadziła na Bulwary dwójkę swoich pociech.
Policji na miejscu znów było sporo, część osób zostało spisanych. Uczestnicy przeszli potem na Rynek Główny. Na trasie - w rejonie Placu Wszystkich Świętych - pojawili się przeciwnicy aborcji, z drastycznymi transparentami.