Biblioteka na Rajskiej. Za przetrzymanie książki wystawiła rachunek na... 209 złotych
Zdjęcie rachunku, który można uznać za jeden z "paragonów grozy" umieściła na swoim profilu facebookowym udzielająca się w sieci polonistka, znana jako Baba od polskiego. Dostała je od krakowskiego czytelnika, który chciał pozostać anonimowy. Za przetrzymanie książki, która jest własnością Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, musiał zapłacić 209 złotych. Ta kwota wydaje się być absurdalnie wysoka. Perspektywa zmienia się jednak, gdy dowiadujemy się, jak długi czas książka była przetrzymywana. Do sprawy odniósł się dyrektor biblioteki przy ul. Rajskiej, Jerzy Woźniakiewicz.
Polecany artykuł:
- Ile zapłaciła osoba, która przez rok przetrzymywała tę książkę? Tylko 35 groszy za każdy dzień przetrzymania. Po roku przetrzymywania jej należność wobec biblioteki wyniosła 127,75 złotego. Czy dalej uważacie że to wysoka opłata za przetrzymanie książek? (...) Czy zastanawialiście się zatem kiedyś jakie są społeczne koszty przetrzymywania książek? Przez społeczny koszt przyjmuję kwotę jaką członkowie danej społeczności korzystającej z biblioteki będą musieli wydać na książki tylko dlatego, że ktoś nie zwrócił ich w terminie w miejscowej bibliotece publicznej. To dość proste wyliczenie oczywiście zakładające, że nie wszyscy mogą żyć w Krakowie, czy Warszawie i tak jak w wielu mniejszych miejscowościach biblioteka publiczna jest jedyną biblioteką i jeśli nie znajdziemy tam danej książki to musimy ją zakupić (...) - napisał dyrektor WBP w Krakowie, Jerzy Woźniakiewicz.
Przypomnijmy, że książki w bibliotece na Rajskiej wypożycza się na okres jednego miesiąca. Można je jednak trzykrotnie prolongować bez żadnej opłaty, czyli w sumie jeden użytkownik całkowicie zgodnie z regulaminem może korzystać z danej książki nawet cztery miesiące.