To jeszcze las, czy już wysypisko?
Tereny przygraniczne Krakowa to z pewnością „raj” dla firm i ludzi, którzy nielegalnie pozbywają się opadów. Dzikie wysypiska powstają niemal wszędzie – nie inaczej jest w północnej części miasta.
Mieszkańcy Prądnika Białego, a konkretnie Górki Narodowej od lat spotykają się z problemem nielegalnych składowisk odpadów. Ten dotyczy głównie terenu na granicy Krakowa i gminy Węgrzce.
Działki leżące nieopodal granicy częściowo przynależą do miasta, a inne pozostają w rękach prywatnych. Tereny zielone często pozostają poza kontrolą. Łatwo do nich dojechać i niemal bezkarnie pozbyć się odpadów. Problem dotyka nagminnie rejonów ul. Węgrzeckiej, Batowickiej, Felińskiego czy ks. Józefa Meiera.
Odpady budowlane, chemiczne, roztłuczone szkło, odzież, a nawet zepsuta żywność to codzienność mieszkańców, którzy wybierają się na spacery w okolicach wspomnianych ulic. W sprawie zanieczyszczeń kontaktowaliśmy się z Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania w Krakowie.
- To są miejsca, które pojawiają się stale od lat, zwłaszcza przy granicy miasta z innymi gminami. Zazwyczaj tam pojawiają się odpady, także w innych punktach Krakowa. W ciągu ostatnich dwóch lat z tych działek usunęliśmy 20 metrów sześciennych odpadów. To nie jest bardzo dużo, przy czym znaczna część z tego znajduje się na działkach prywatnych – informuje rzecznik prasowy MPO, Piotr Odorczuk.
- W takich sytuacjach wysyłamy informacje do Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta. Oni z kolei informują Straż Miejską, która ma za zadanie zmobilizować właściciela działki do usunięcia odpadów. My tego nie możemy zrobić. To co możemy zrobić, to usuwać odpady np. z pasa drogowego, co się zdarza. To zazwyczaj są odpady wyrzucane z samochodów – dodaje.
Głównym problemem są firmy, które tereny zielone traktują jak wysypiska.
- Przedsiębiorstwa remontowe wyrzucają tam odpady budowlane czy poremontowe. Pozbywają się ich właśnie tam, zamiast przyjechać np. do lamusowni. Nasze podejrzenie jest takie, że to nie są firmy z Krakowa. W innych gminach PSZOK-i nie są czynne codziennie. W Krakowie trzeba za to zapłacić, więc jest to forma oszustwa, bo wyrzuca się to tam, gdzie nikt nie patrzy – dodaje rzecznik MPO.
MPO informuje, że kontrole przeprowadzane są regularnie, przy czym prawie zawsze pojawiają się nowe odpady. Dzikie wysypiska mogą zgłaszać także mieszkańcy.
- Najlepiej zrobić zdjęcia i wysłać e-mail na adres [email protected] – to najskuteczniejsza metoda, bo mamy od razu całe zgłoszenie. Można skorzystać także z formularza na naszej stronie internetowej. Należy podać także dokładną lokalizację i opis takiego miejsca – informuje Piotr Odorczuk.
Okoliczni mieszkańcy mają dość i planują sami zorganizować akcję sprzątania. Ta ma odbyć się już w najbliższą sobotę, 25 marca.