Wojewoda Małopolski zdecydował o odstrzale dzików
1236 dzików zostanie zabitych w różnych regionach małopolski. Tak zarządził Wojewoda Małopolski, Krzysztof Jan Klęczar. Główny powód jest jeden - chodzi o Afrykański Pomór Świń. Ta groźna choroba ma odsetek śmiertelności bliski 100% wśród zwierząt które zaraża. Dotyka tylko trzody, czyli świń i dzików. W przypadku gdyby ASF zaraził nawet jedną świnię w gospodarstwie rolnym trzeba wybić całą hodowlę, co może mieć katastrofalne skutki dla gospodarki rolnej w regionie. Dziki w Krakowie stanowią też problem dla mieszkańców. Roznoszą śmieci, kopią w ziemi i wchodzą na teren zabudowany, co stwarza zagrożenie. O opinię na temat odstrzału zapytaliśmy mieszkańców.
Generalnie odstrzał jakichkolwiek zwierząt dziko żyjących jest dla mnie wbrew naturze. Człowiek zabiera im przestrzeń. No ale też rozumiem jak gdyby problem mieszkańców, że wieczorem boją się wręcz do sklepu wychodzić, szczególnie jakąś tam jesienią.
Hoduję ziemniaki i tam dziki ryją na potęgę, ale jest na to sposób - wystarczy założyć pastucha elektrycznego i wtedy nie wchodzą. A zabijanie to nie wiem czy ma sens, bo to mi tak chyba nie pomoże.
One nie przeszkadzają jakoś bardzo. Chyba tylko jedzą śmieci z tego co wiem, jak już nie są zagrożeniem dla ludzi, więc nie wydaje mi się, że odstrzał, że jest słuszną decyzją.
Wojewódzki Inspektorat Weterynarii tłumaczy, że odstrzał dzików jest w tym przypadku czymś normalnym, a ilość zwierząt które mają zostać wyeliminowane nie jest nietypowa w skali kraju. Jak mówi Grzegorz Kawiecki, zastępca małopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii - trzeba rozrzedzić populację, by uratować ją samą przed tą śmiertelną chorobą.
To jest działanie stricte profilaktyczne. Chodzi nam o to, nie o odstrzelenie dzików, które są chore na ASF, dlatego, że z informacji, które posiadamy na terenie województwa w tym momencie takich dzików nie ma. Chodzi o to, aby zredukować trochę populację, że gdyby ten wirus się pojawił, nawet nie miał kolejnego osobnika do przekazania tego wirusa, żeby ta choroba nie mogła pójść dalej, przerwać łańcuch - mówi Grzegorz Kawiecki.
Odstrzał dzików w Krakowie ma ułatwić życie mieszkańcom miasta
Zmniejszenie populacji dzików może pomóc mieszkańcom miejsc, w których od dłuższego czasu utrudniają one życie. Wśród takich miejsc są między innymi Kliny — o tym jak mieszkańcy walczyli z tymi zwierzętami możecie przeczytać w poniższym artykule:
Wojewoda Krzysztof Jan Klęczar zauważa potencjalne korzyści z eliminacji dzików - mówi o "dwóch pieczeniach na jednym ogniu", jednocześnie zwracając uwagę na konieczność takiego działania.
Dzik nie jest pięknym, milutkim i kochanym zwierzątkiem. To jest dzikie zwierzę, zwierzę niebezpieczne. Zarówno locha karmiąca, locha prowadząca młode, jak i odyniec, czyli samiec dzika z potężnymi szablami, czyli czy kłami charakterystycznie wywiniętymi, jest zwierzęciem niebezpiecznym dla człowieka. I tak, kontrola populacji dzików to są dwie pieczenie na jednym ogniu i uważam, że ona musi być realizowana. Tu nie ma innej drogi dla zapewnienia bezpieczeństwa naszym mieszkańcom, ale też dla zapewnienia bezpieczeństwa sanitarnego - mówi Klęczar.
Przeciwko są osoby i fundacje walczące o prawa zwierząt, m.in. fundacja VIVA. Jej przedstawiciele zwracają uwagę na to, że taki odstrzał może nie przynieść żadnych wymiernych korzyści.
Około 98% ognisk w hodowlach to hodowle znacznie większe, od kilkudziesięciu do ponad 2500 świń. w przypadku których prawdopodobieństwo zarażenia się wirusem ASF poprzez bezpośredni kontakt z wolno żyjącymi dzikami jest praktycznie niemożliwe. Na podstawie tych danych możemy przyjąć, że transmisja wirusa do hodowli nie wynika z obecności w pobliżu zarażonych dzików, ale z braku bioasekuracji. Naukowcy zwracają uwagę na to, że zarażenia w hodowlach świń odbywają się głównie za pośrednictwem człowieka i są efektem niestosowania zasad bioasekuracji, czyli niestosowania mat asekuracyjnych i nie dbania o te wymogi, które są wprowadzone ustawami. Często gęsto też sami myśliwi roznoszą ASF, czyli najpierw polują na dziki, a jeśli któryś jest zarażony, to krew takiego zarażonego dzika trafia do chlewni i tam świnie mogą się zarażać - mówi Anna Plaszczyk z fundacji VIVA.
Afrykański Pomór Świń to choroba która atakuje tylko dziki i świnie, nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Mięso z dzików które zostaną odstrzelone trafia do rzeźni, a następnie do sklepów i na stoły, jako jedzenie.