Polewanie ich zimną wodą okazało się nieskuteczne, dlatego w ruch poszły… spawarki.
Wykonaliśmy takie tymczasowe dylatacje czyli przerwy między szynami. Jeszcze bardziej upraszczając, wycięliśmy kawałek szyny, dzięki temu w czasie upałów ma możliwość wydłużenia się - tłumaczy Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Dodaje, że rozwiązanie - choć - prowizoryczne sprawdza się, bo od kilku tygodni nie było problemów z awarią torowiska.
Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa twierdzi, że działania ZDMK to pudrowanie trupa.
Takie rozwiązanie już kiedyś stosowano. Oczywiście ograniczy ono wyskakiwanie szyn, ale nie wyeliminuje całkowicie. To uszkadzanie torowiska, robienie większych dziur między szynami, więc kiedy temperatura będzie mniejsza, szyny będą się zwężać, to uskoki będą większe, co wpłynie na komfort podróży. To takie poświęcanie torowiska. Wiemy, że zgon jest bliski, robimy cokolwiek, byleby to torowisko przetrzymało - stwierdza.
Michał Pyclik dodaje, że na chłodniejsze miesiące, brakujące elementy szyn zostaną z powrotem wspawane. Podkreśla, że najprawdopodobniej we wrześniu miasto ogłosi przetarg na remont całego torowiska od Filharmonii do pętli na Salwatorze.