Prywatne parkingi w Zakopanem zmorą mieszkańców i turystów
Turyści i turystki odwiedzający Podhale doskonale wiedzą, że czasami bywa tam ciężko z tym, aby znaleźć wolne miejsce parkingowe. Zwłaszcza w szczycie sezonu bywa to znacznie utrudnione. Parkingi przy Palenicy Białczańskiej czy przy Łysej Polanie są zawsze wypełnione po brzegi. Te obiekty należą zresztą do Tatrzańskiego Parku Narodowego, a nie do władz miasta bądź gminy Zakopane. A co z miejscami postojowymi w mieście? Okazuje się, że tutaj też jest problem i to coraz poważniejszych.
Mieszkańcy i turyści skarżą się przede wszystkim na prywatne parkingi, które mają bardzo wygórowane ceny. Wiele osób zwraca uwagę, że nie ma na nich możliwości wykupienia np. jednej godziny, tylko trzeba płacić za cały dzień, niezależnie od tego, ile samochód na nim stoi. To sprawia, że nawet za chwilowy postój mieszkańcy oraz turyści muszą płacić nawet 30-40 złotych. Burmistrz Zakopanego wskazuje jednak, że miasto nie jest w stanie nic z tym zrobić, ponieważ są to prywatne obiekty przedsiębiorców, a władze nie mają prawa w nie ingerować.
— Nie wiem, czy to jest aż tak drogo, wydaje mi się, że nie. Ostatnio stałem pod Teatrem Narodowym w Warszawie przez prawie cztery godziny i zapłaciłem 30 złotych. Za nami cały czas ciągnie się ta legenda, że w Zakopanem jest tak strasznie drogo, natomiast te ceny nie odbiegają od innych miejsc turystycznych. Chyba przyzwyczailiśmy się do tego, że w centrum Warszawy parking za 30 złotych nikogo nie dziwi, a w Zakopanem ten sam parking będzie paragonem grozy — powiedział nam burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz.
Drogie prywatne parkingi w Zakopanem. Burmistrz radzi przesiąść się w komunikację miejską
W rozmowie z nami burmistrz Łukasz Filipowicz podkreśla, że zdaje sobie sprawę z problemów z wysokimi opłatami na parkingach prywatnych. Podkreśla jednak, że miasto ma własne obiekty i radzi z nich korzystać. Dodaje, że w przypadku zakupu biletów na parking park & ride, w jego cenie znajduje się bilet na autobusy miejskie. Burmistrz Zakopanego uważa, że to świetna alternatywa, zwłaszcza że miasto jest na tyle małe, że nie ma problemu, aby poruszać się po nim nawet pieszo.
— Miasto nie może regulować cen na parkingach prywatnych i może to i dobrze. Te czasy, kiedy administracja publiczna mogła regulować ludziom ceny w sklepach i usługach, już dawno minęły. Natomiast miasto Zakopane dysponuje bardzo dużą liczbą parkingów. Parkingi przy ulicach Zakopanego są darmowe w weekendy i każdy turysta może z nich skorzystać. Być może to też kwestia zmiany podejścia, że nie trzeba dojechać do samej doliny samochodem, tylko wystarczy zostawić go gdzieś trochę dalej i kawałek podejść. Jednak Zakopane jest na tyle małe, że praktycznie w ciągu pół godziny można przejść je wzdłuż i wszerz — powiedział nam burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz. — My tych cen nie możemy regulować. Sugerujemy, żeby zostawiać samochody na parkingach miejskich. Mamy przy dworcu parking park & ride, gdzie w cenie 10 złotych można parkować przez całą dobę, a w jego ramach jest jeszcze darmowy bilet całodobowy na komunikację miejską, więc uważam, że jest to bardzo dobra oferta. Może dla niektórych byłoby po prostu lepiej, gdyby przesiedli się z samochodu właśnie do komunikacji miejskiej— dodał polityk.