Protestujące kobiety były ubrane na czarno, miały przy sobie transparenty, część z nich wsiadła do aut i trąbiła na znak protestu.
Każdy ma prawo wyboru i wolność. To jest zagwarantowane konstytucją. Nie może żaden człowiek tego podważyć. Nie dam sobą rządzić, a osoba, która nie wie, jak to jest niech nie zabiera zdania. Na oddziale patologii noworodka widzimy ogromne cierpienie dzieci i rodziców. Nie chcemy, żeby kobiety były zmuszane do tego. Zasłaniają się prawami boskimi - mówiły protestujące.
Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie podkreślał, że strajk był oddolną inicjatywą personelu.
Ja absolutnie nie mogłem powiedzieć ani tak, ani nie. Jedyne o co poprosiłem, to to, by ten symboliczny - bo trwający zaledwie kilka minut - strajk odbył się w taki sposób, by zdrowie pacjentów nie było zagrożone. Uszanowałem prawo pracowników, którzy chcieli zaprotestować, żeby mieli taką możliwość. Te osoby są odpowiedzialne, niezależnie od tego, co się mówi stają na wysokości zadania. Codziennie udowadniają, że są właściwymi osobami, na właściwym miejscu - stwierdził.
Prof. Hubert Huras, kierownik Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii SU i jednocześnie wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa mówi, że dział prawny stwierdził, że bez opublikowania wyroku w dzienniku ustaw, szpital pracuje po staremu.
Działa program badań prenatalnych, są komisje orzekające o wykonywaniu aborcji zgodnie z prawem. To dziwne, że obowiązująca od 27 lat ustawa nagle stała się niezgodna z Konstytucją. Sprawa nie dotyczy tylko płodu, ale także przebiegu ciąży. Ciąże z letalnymi wadami mogą doprowadzić do zagrożenia życia pacjentek - wyjaśnia.
środa upływa pod znakiem kolejnych protestów w Krakowie. Na ulice wylegli m.in studenci, na późne popołudnie zaplanowana jest ponowna blokada miasta.