Półtora roku temu deweloper budujący tam apartamentowiec zszedł z placu budowy. Mieszkańcy wskazywali, że pozwolenie na budowę zdezaktualizowało się, bo inwestor przez trzy lata nie wykonał na miejscu żadnych znaczących prac. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego potwierdził podjerzenia sąsiadów i wygasił dokument. Wcześniej mieszkańcy kilkukrotnie pikietowali przed budynkiem w proteście przeciwko inwestycji.
- Dach jest bez pokrycia, woda leje się, w środku jest gruzowisko. Nie ma żadnego dozoru, każdy, nawet dziecko może wejść i zrobić sobie krzywdę - mówi Amelia Juszczak-Michalska, pełnomocniczka wspólnot mieszkoaniowych na os. Teatralnym.
Polecany artykuł:
Jej zdaniem deweloper może mieć interes w doprowadzeniu budynku do ruiny.
- Może być tak, że to celowe działanie dewelopera po to, by mógł go wyburzyć ze względu na stan techniczny - spekuluje.
Jak się okazuje, podległe prezydentowi instytucje umywają ręce i skargi mieszkańców trafiają z jednego regału na drugi. Pismo od Miejskiego Konserwatora Zabytków zostało skierowane do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który uznał, że podejmowanie działań w tej sprawie nie leży to w jego kompetencjach. Następnie odesłał pismo się do Wydziału Architektury i Urbanistyki.
Owa "spychologia" dziwi pochodzącego z Nowej Huty radnego Stanisława Moryca.
- Deweloper schodząc z budowy miał ją zabezpieczyć, takie są przepisy. Wiemy, że tam jest dziura w dachu, która może stanowić zagrożenie. Dziwię się, że do tej pory nadzór budowlany nie zobowiązał dewelopera, do zabezpieczenia tej budowy - stwierdza.
Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu wyjaśnia, że sprawa jest skomplikowana.
- Nie możemy go przymusić do niczego. To, że niszczeje, nie znaczy, że zagraża. Jeżeli w jakimś momencie pojawi się taka sytuacja, że będzie zagrażał, to wtedy nadzór budowlany będzie mógł wejść i nakazać zabezpieczenie - informuje.
Nasz reporter wszedł w posiadanie aktualnych zdjęć z wnętrza dawnej stołówki. Widać na nich, w jakim stanie deweloper pozostawił sporny budynek.