Sebastian Karpiel-Bułecka szczerze o Zakopanem. "Unikam Krupówek"
Lider zespołu Zakopower Sebastian Karpiel-Bułecka udzielił długiego wywiadu reporterowi WP Lifestyle Filipowi Borowiakowi. Słynny góral obszernie wypowiedział się w nim na temat obecnej sytuacji Zakopanego jako turystycznego miasta. Nie ukrywał przy tym, że bardzo boli go, jak obecnie wyglądają jego realia oraz w jaki sposób jest postrzegane przez turystów. Przyznał, że sam nie lubi Krupówek i pojawia się tam tylko wtedy, kiedy naprawdę musi.
— To są konsekwencje podejmowanych w Zakopanem decyzji i mentalności ludzi, którzy tam są. Jest wiele osób, które myślą o tym, żeby Zakopane było postrzegane jako ciekawe turystycznie i kulturowo miejsce, ale jest też mnóstwo ludzi, którzy chcą jak najwięcej z tego wyciągnąć i zarobić, i zapominają o dobrym smaku. Ubolewam, jak Zakopane wygląda architektonicznie, bo jest bardzo zaśmiecone i ciężko to będzie naprawić — powiedział Sebiastian Karpiel-Bułecka w rozmowie z WP Lifestyle. — Unikam Krupówek. Nie lubię atmosfery tego miejsca. Jak muszę to tam idę, ale cierpię wtedy. Jest tam harmider, mnóstwo komercji i kiczu. Ale też porównując to, co jest teraz, z tym, co było jeszcze kilkanaście lat temu, to jest lepiej — dodał muzyk.
Sebastian Karpiel-Bułecka o góralskich kapelach w Zakopanem. "Serce mi się kraje"
Słynny muzyk zabrał także głos na temat romskich zespołów, które zwłaszcza w ostatnim czasie można dosyć często spotkać w najpopularniejszych miejscach w Zakopanem. Karpiel-Bułecka przyznał, że taka muzyka znacznie mniej przeszkadza mu, niż wiele góralskich kapeli, grywających w restauracjach. Jego zdaniem twórczość, którą prezentują turystom, nijak ma się do prawdziwej góralskiej muzyki. Jest to ze szkodą dla regionu, ponieważ mogliby pokazywać odwiedzającym swoją lokalną kulturę.
— Jeśli chodzi o romskie zespoły, to nie mam z tym problemu. Romowie podróżowali łukiem Karpat i osiedlali się w różnych miejscach, wnosząc do nich swoją muzykę i kulturę. Byli także częścią Podhala. Bardziej przeszkadzało mi jak grali Indianie, bo to nie miało kompletnie sensu. Bardziej mi zależy na tym, żeby były dobre kapele w restauracjach na Krupówkach. Żeby chłopcy, którzy tam grają, nie grali głupot, jakiś komercyjnych piosenek, tylko autentyczną góralską muzykę. Żeby trochę edukowali tych ludzi, którzy tam przyjeżdżają. Czasem mi się zdarza, przechodząc przez Krupówki, słyszeć różne kapele, które w tych restauracjach grają, a jest ich mnóstwo i serce mi się kraje, jak słyszę, co grają, czyli "Oczy zielone" na przykład i wiele innych piosenek, które z kulturą góralską nie mają nic wspólnego — powiedział Sebiastian Karpiel-Bułecka.