Długi listopadowy weekend w Tatrach Było ślisko!
Jak co tydzień, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe podsumowało działania, które podjęło podczas minionego weekendu. Zgodnie z informacjami opublikowanymi na stronie facebookowej TOPR przyczyną interwencji w ostatnich dniach były przede wszystkim oblodzenia. Urazy powstałe na skutek poślizgnięć o tej porze roku w górach są codziennością, więc trzeba zachować na szlakach szczególną ostrożność. W długi weekend z powodu niefortunnych upadków do szpitala w Zakopanem trafiło kilka osób, w tym jedna z turystek wymagała transportu śmigłowcem.
Długi weekend nie obył się też bez konieczności interwencji w sprawie piechurów, którzy utknęli na górskim szlaku w godzinach nocnych. Tym razem wsparcia TOPR wymagała dwójka turystów niemogących zejść z Orlej Perci w okolicy Małej Buczynowej Turni. Na szczęście parę udało się bezpiecznie sprowadzić na dół. Łącznie Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe udzieliło pomocy 18 turystom.
Tragiczne zdarzenie na górskim szlaku. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie turystów
Z kolei w czwartek, 7 listopada tuż przed długim weekendem w Tatrach miało miejsce tragiczne w skutkach zdarzenie. U 68-latka, przemierzającego czarny szlak w okolicy Waksmundzkiego Potoku, doszło do zatrzymania krążenia. Pomimo przeprowadzonej przez jego towarzyszy resuscytacji krążeniowo-oddechowej, kontynuowanej później przez toprowców, mężczyzna zmarł w zakopiańskim szpitalu.
Podczas lotu do tego potrzebującego natychmiastowego wsparcia turysty, załoga śmigłowca była wprowadzana w błąd przez innych, znajdujących się na Rusinowej Polanie piechurów, którzy bez żadnego powodu unosili obydwie ręce w górę, tworząc literę "Y", czyli znak oznaczający potrzebę pomocy. Niepotrzebne wykonywanie takiego gestu może opóźnić dotarcie do osoby, która naprawdę znajduje się w stanie zagrożenia życia. Jest to zatem skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, utrudniające akcję ratunkową. Przypominamy więc, że przeciwieństwem znaku "Y" jest sylwetka ułożona w kształcie litery "N" (jedna ręka opuszczona, druga w górze), która mówi ratownikom, że wszystko jest z nami w porządku.