300 drzew pod topór? Tego obawiają się mieszkańcy południowo-wschodniego Krakowa. Spółdzielnia mieszkaniowa "Nowy Bieżanów" od października informuje o zamiarze wycinki przynajmniej kilkudziesięciu drzew. Między innymi przy ulicach Barbary, Heleny i Aleksandry. Według spółdzielni drzewa są chore i suche przez co stanowią zagrożenie. Mieszkanka ulicy Mała Góra Pani Beata Krystyniecka w to nie wierzy.
Powinniśmy iść śladem na przykład Nowej Huty, gdzie stoją stare drzewa i nikt nie ma z nimi żadnego problemu. Nie słyszałam do tej pory, żeby stanowiły jakiekolwiek zagrożenie - mówi.
300 sztuk to szacunki mieszkańców. Przygotowali petycję, w której domagają się przebadania drzew przez dendrologa i publikacji wyników. Obecnie ma prawie 700 podpisów. Podobnego zdania jest ekolog Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.
Dobrym sposobem jest sięgnięcie do wzorców sprzed roku ze spółdzielni "Kabel". Spółdzielnia zatrudniła zewnętrzną firmę dendrologiczną. Eksperci dokonali oceny drzew, wskazali które drzewa i w jaki sposób należy pielęgnować, a które należy usunąć. Potem spółdzielnia ogłosiła, że jest spotkanie z osobami, które przygotowały ekspertyzę, że każdy może przyjść i się z nią zapoznać - tłumaczy.
Spółdzielnia po ogłoszeniu planów wycinki w październiku dała mieszkańcom miesiąc na uwagi dotyczące wycinki i wskazanie miejsc nasadzeń zastępczych. Mieszkańcy próbowali dowiedzieć się więcej na temat planów więc zgłosili się do spółdzielni z prośbą o wgląd do dokumentacji. W odpowiedzi usłyszeli, że po złożeniu pisemnego wniosku otrzymają odpowiedź w ciągu trzech miesięcy. Wysłaliśmy pytania do spółdzielni, której zarząd był w piątek niedostępny ze względu na szkolenie. Czekamy na odpowiedź.