Maluje portrety Mike'a Tysona, Muhammada Alego i Andrzeja Gołoty a potem sam uderza w worek. Paweł Worobiej to Nowohucianin o nietypowej pasji do sportu i sztuki. Pochodzący z Mazur zawodowy żołnierz od trzynastu lat specjalizuje się w malowaniu obrazów, głównie portretów, związanych z boksem, który sam uprawia.
Taekwondo, kickboxing, MMA a skończyłem na boksie. Zawsze przychodziłem do domu zmęczony po treningu, po szkole, po pracy no i oddawałem się rysowaniu, malowaniu. Tak naprawdę nigdy to nie odeszło no i pewnie nigdy już nie odejdzie bo dalej to robię - mówi artysta.
Obecnie maluje portrety bokserów na zlecenie, ale jego prawdziwym marzeniem jest utworzenie w Krakowie muzeum historii światowego boksu.
Moja dziewczyna chciałaby mieć kawiarenkę i chcemy to razem połączyć. Zobaczymy kiedy nam to wyjdzie, trzeba zebrać na to środki, ale chciałbym przedstawiać historię boksu swoimi obrazami. Chciałbym malować starych mistrzów. Zobaczymy jak to wyjdzie - mówi Paweł Worobiej.
Artysta przyznaje, że choć rysować lubił już od dziecka to początki były trudne. W szkole gdy na zaliczenie z plastyki przyniósł rysunek nauczycielka nie chciała uwierzyć, że to jego praca i kazała mu rysować przy całej klasie. Szczęśliwie, to wydarzenie nie zniechęciło go do dalszej twórczości.
Obecnie malarz-pięściarz kształci się na temat boksu w XVII i XVIII wieku. Dostał raz propozycję wygłoszenia wykładu w Warszawie na temat boksu w starożytnej Grecji, ale odmówił, bo jego wiedza tak daleko jeszcze nie sięga.