Wstępne badania na obecność wód geotermalnych przeprowadzono już ponad 20 lat temu. Pomysł trafił jednak do szuflady.
W tym rejonie były robione wiercenia pod kątem ropy naftowej, później stwierdzono, że można by wykorzystać pokłady wód geotermalnych. To nigdy nie zostało jednak zbadane, jeżeli chodzi o wysokość temperatury i siłę źródła. Ten rejon Krakowa jest najbardziej obiecujący - wyjaśnia Marian Łyko, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Okazuje się, że mówienie o gorących źródłach jest nieco na wyrost. Można mówić, że odziemne wody są raczej letnie i źródło będzie wymagało pewnego wspomagania.
Nasze źródła będą wymagały wspomagania. Nie jesteśmy Uniejowem, ani Podhalem, gdzie te temperatury są tak duże, że można bezpośrednio ogrzewać obiekty. Dlatego rozwiniemy system pomp ciepła. Zawsze jest trochę więcej ciepła, po które warto sięgnąć. Wystarczy tyko dołożyć pompę, żeby osiągnąć temperatury rzędu 70-75 stopni - wyjaśnia Marian Łyko.
Artura Paszko, prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości, przewiduje, że wody termalne wspomagane pompami ciepła będą wykorzystywane na kilka sposobów.
Występowanie źródeł wód geotermalnych o takiej charakterystyce, umożliwi wykorzystywanie tych wód do celów energetycznych, czyli ciepła, ale i przy zastosowaniu odpowiedniej technologii energii elektrycznej, ale też z drugiej strony wykorzystania tych wód w celach rekreacyjnych. Chcielibyśmy, żeby w Nowej Hucie powstała Bania - wyjaśnia.
Nowohuckie Termy powstałyby przy rewitalizowanym zalewie w Przylasku Rusieckim.
Budowa centrum geotermalnego jest jednym elementów rewitalizacji Przylasku i tam planujemy lokowanie takiej infrastruktury - wyjaśnia.
Zdaniem prezesa Łyki, Kraków powinien coraz intensywniej myśleć o wykorzystywaniu tego typu źródeł energii.
Nawet ta płytka geotermia przy zastosowaniu pomp ciepła, które są coraz bardziej efektywne i coraz tańsze ma sens, będzie dobrym źródłem ciepła. Przy naszym rozwoju ciepła sieciowego występują granice hydrauliczne, będą rejony, do których my nie dojdziemy, nie ma więc alternatywy, musimy iść w inne rozwiązania - stwierdza.