Tak nasi pra pradziatkowie szukali drugiej połówki
Tygodnik "Głos Ludu Śląskiego" (chociaż tygodnikiem był krótko - po kilku latach zamienił się w dwutygodnik) był wydawany w latach 1897-1932 na Śląsku Cieszyńskim. Tematyka pisma orbitowała wokół kwestii politycznych, gospodarczych, można w niej było znaleźć również informacje o życiu mieszkańców regionu. Dużą uwagę poświęcano również redagowaniu ogłoszeń, również tych matrymonialnych.
Chociaż język poszczególnych anonsów znacznie odbiega od dzisiejszego, to znajdziemy w nich te same informacje, które pojawiają się w tinderowych opisach, czyli: krótkie przedstawienie własnej osoby i sprecyzowane oczekiwania co do drugiej połówki. Również te finansowe. Bo ta kwestia również nie zmieniła się na przestrzeni wieków.
Wdóweczki, panienki ja wszystkie Was dziewczynki...
Z perspektywy czasu wiele takich anonsów brzmi dość zabawnie, ale to efekt tego, że język mocno się zmienił, wręcz ewoluował, więc choć poniżej przedstawiamy często bardzo poważne oferty matrymonialne, to dla dzisiejszego czytelnika mogą one brzmieć archaicznie, a przede wszytkim - zabawnie.
Palacz-maszynista lat 24 poszukuje panienki lub młodej wdowy od lat 17 do 23 w celu matrymonialnym. Zgłoszenie wraz z fotografią pod "szczęście" dla administracyi pisma.
Sympatyczny, szlachetnego charakteru, pragnie na tej drodze poznać pannę lub młodą wdówkę w celu matrymonialnym. Przyżeni się chętnie na gospodarstwo.
Mam dość samotności, dlatego z przyjemnością poznam towarzyszkę życia. Jestem serdeczny, przyjacielski i troskliwy, więc na pewno znajdziemy wspólny język. Jeżeli masz własne mieszkanie, to tym lepiej!
Miłość i pieniądze od zawsze chodzą w parze
Jak widać po powyższych ogłoszeniach, choć czasy mocno się zmieniły, potrzeby są jednak bardzo podobne, choć napisane trochę innymi słowami. Nie zmieniła się jeszcze inna rzecz - jeśli nie chodzi tylko o miłość, to już na pewno chodzi o pieniądze.
39-lat, z dwojgiem dzieci, posiadająca kawałek pola we wartości 6000 Mk i gotówkę 2500 Mk. pragnie się zapoznać z kawalerem lub wdowcem - może być rzemieślnik.
Przystojny brunet, 28 lat, zdolny rzemieślnik, mający doskonale się rentujące rzemiosło w ręku. Z powodu braku znajomości pragnę na tej drodze poznać pannę w celu matrymonialnym, przystojnej i miłej powierzchowności. Posag dla wspólnego dobra wymagany. Rzecz traktuje się na seryo. Dyskrecya zapewniona - anonimy do kosza.
Kręcą mnie Ślązaczki, ale moja mama musi cię polubić
Na deser anons, który idealnie wpasowuje się w realia dzisiejszego Tindera. No bo tak: specyficzne upodobania wobec kobiet - są. Dziwne informacje na swój temat - są. Uśmiech lekkiej żenady po przeczytaniu anonsu - też.
Syn Rolnika, liczący 32 lat. Wyższego wzrostu, właściciel 20-30 milionów Mkp. ożeniłby się z PANNĄ ŚLĄZACZKĄ lub młodą wdową znającą się na gospodarstwie, która posiada takowe lub sklep itp. Pośrednictwo rodziców mile widziane. Tylko poważne zgłoszenia z fotografią.
Czytając anons tego amanta, można odnieść wrażenie, że to połączenie tindera z programem "Rolnik szuka żony", tylko takie sprzed 100 lat. Niemniej czytając takie ogłoszenia, można się po prostu uśmiechnąć, że choć czasy się zmieniły, to potrzeby są cały czas takie same.
Źródło: Tinder działał już ponad 100 lat temu. Szukano miłości i korzystnych finansowo małżeństw