Ceny w Biedronce. Przychodzi ekonomista do sklepu i co widzi?
Rafał Mundy to ekonomista, który aktywnie dzieli się swoją wiedzą i codziennymi spostrzeżeniami w mediach społecznościowych. Przejrzyście wyjaśnia dane o gospodarce, polityce pieniężnej i budżetowej. Ostatnio na swoim profilu na Twitterze zamieścił wpis, który wprawia w osłupienie i daje powody do prawdziwych obaw. Chodzi o ceny w Biedronce.
Polecany artykuł:
Obserwacje zakupowe. Ceny mleka, masła znów w górę. Po wielu podwyżkach, kilka markowych produktów delikatnie w dół. Tanie odpowiedniki wciąż w górę. Zmieniamy swoje nawyki kupując tańsze marki własne. Różnice w cenie między marką własną a markowymi rzeczami coraz mniejsze - napisał analityk.
Wkrótce dostaniemy jeszcze bardziej po portfelach. Ceny zamienników dorównują oryginalnym produktom
Przedstawiciele grupy Jeronimo Martins w Polsce, czyli popularnej Biedronki zauważyli, że wśród klientów coraz bardziej popularne jest zjawisko "trading down" polegające na zastępowaniu dotychczasowo kupowanych produktów ich tańszymi zamiennikami. To przede wszystkim pokłosie najwyżej od lutego 1997 roku inflacji, która - jak podał Główny Urząd Statystyczny - w październiku wyniosła 17,9% i nadal rośnie. Według ekonomisty Rafała Mundego, ceny oryginalnych produktów i ich tańszych zamienników lub produktów marek własnych, zaczynają się wyrównywać. Sieci sklepowe podnoszą ceny swoich własnych produktów, a więc wkrótce może zabraknąć tańszych zamienników, czyli alternatywy bardziej łagodnej dla portfeli Polaków.